niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 1 - "Wycieczka do LA czyli upragniony dzień dziewczyn?"

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 

Nareszcie nadszedł ten dzień!
 Dzień, w którym wyrwiemy się z tego miasta. Dzień, w którym wyjedziemy z Nowego Jorku i w którym być może przeżyjemy wyczekiwana przez nas przygodę.
Celem naszej wyprawy jest Los Angeles zatrzymamy się tam u cioci mojej przyjaciółki Alex. W środku cieszę się jak małe dziecko, że już nie będę musiała oglądać tych parszywych mord wszystkich moich " przyjaciół ". Cieszę się, bo tak właściwie zaczniemy życie od początku. Nowe znajomości, nowe miejsce życia i większe szanse na spełnienie naszych marzeń. Los Angeles to w końcu miasto aniołów, wiec może i my spotkamy tam nasze anioły, którzy będą nad nami czuwali i którzy nie pozwolą nas skrzywdzić?
Pamiętam, ze zawsze z Alex marzyłyśmy, ze spotkamy tego jedynego, zamieszkamy w identycznych willach z basenem, będziemy mieć dwójkę dzieci chłopca i dziewczynkę oraz psy. Teraz jak tak nad tym wszystkim myślę, to uświadamiam sobie, jakie te marzenia były dziecinne. Dziecinne i nie realne. Chociaż mimo tego nadal mam cicha nadzieje, ze po tym wszystkim, po tych przykrościach, jakich doświadczyliśmy znajdziemy szczęście i osoby, które nam je zapewnia. Myślałam tak, leżąc na łóżku, niestety moja błogość przerwał dzwonek mojego telefonu.
Kto się dobija tak wcześnie? - Powiedziałam na głos, po czym odebrałam telefon
- 9: 50, masz 10 minut na wszystko, ogarniecie się, śniadanie i dotarcie na dworzec.
Noł! - Jak mogłam tak zaspać, nie wyrobie się to pewne, szybko zerwałam się z łóżka i popędziłam do łazienki, wykonałam poranna toaletę, co zajęło mi pięć minut, nie jadłam śniadania, bo wiedziałam, ze i tak nie zdążę.
Były straszne korki, a autobus strasznie ślimaczył się. Na dworzec dotarłam akurat jak nasz pociąg odjeżdżał z peronu!
Noooo świetnie, Al mnie zabije! - Pomyślałam na głos i zrezygnowana odwróciłam się na piecie, ale nie przypuszczałam, że za mną może stać moja przyjaciółka.
- Ojjj masz racje! Zabije Cie! Co teraz zrobimy?!
Alex patrzyła na Meggie z mordem w oczach, ale właśnie w tym czasie ja olśniło.
- Meg, Meg, Meg! Myślisz o tym samym, co ja? - Zapytała Alex swoja przyjaciółkę. Dziewczyny miały podobny tok myślenia wiec Meggie zaraz zrozumiała, o co chodzi jej przyjaciółce.
- Oooo nie! Nie ma mowy, nie pojadę autostopem! To niebezpieczne! Co jak nas porwą, albo zgwałcą albo upija i wywiozą w las, albo, co?.. -Dziewczyna nie dokończyła gdyż Alex zamknęła jej buzie swoja ręką i powiedziała
- Daj spokój! Zaszalej, nic nam nie Będzie. Pamiętasz? Przeżyjemy przygodę!- Al odpowiedziała z entuzjazmem i z wielkim spokojem w głosie. Dziewczyna po prostu była bezproblemowa. Meg przystanęła na propozycje przyjaciółki, a zapieczętowała to promiennym uśmiechem. 
- Ok, ale jak coś nam się stanie to Twoja wina- upomniała koleżankę, a ta się tylko zaśmiała. 
- Alex ale Ty wiesz, że ja nie jestem na tyle śmiała... - Meg chciała dokończyć, lecz przerwała jej koleżanka pytając się jakiegoś kierowcy 
- Przepraszam, proszę pana, bo jest taka sytuacja, że nasz pociąg jadący do Los Angeles odjechał z peronu, ale bez nas. Czy możemy wiedzieć dokąd pan się wybiera i zabrać z panem ? -  Al widziała, że Meg patrzy na nią z podziwem, a kierowca się zamyślił. Swoją drogą nie był zły. Wyglądał tak na 21 lat, szatyn z kakaowymi oczkami. Ufff dobra Alex ogarnij się ! - pomyślała
- Dziewczyny, mogę was zabrać, ale tylko do Chicago. -  popatrzyły na siebie, po czym jednocześnie odpowiedziały
- Tak ! Nam to pasuje. Dziękujemy ! - wsiadły to auta, i wyruszyły w podróż, podczas której wygłupiały się z kierowcą. Poprawka ! Wygłupiały się z Danielem. Alex i Meggie bardzo polubiły chłopaka, zresztą ze wzajemnością. Wysiadając z auta, wymienili się numerami.
- Jeszcze raz bardzo dziękujemy ! - tym razem odezwała się 17 latka.
- Spoko, nie ma za co. Dzwońcie w razie potrzeby. - chłopak uśmiechnął się i puścił oczko, po czym odjechał zostawiając je na dworcu. 
- No i co dalej geniuszu ? Jest już późno i na pewno nikogo nie złapiemy o 23: 25 ! - widać było, że brunetka się denerwuje, nie świadczył o tym tylko podniesiony głos, ale i ciągłe chodzenie w kółko. 
- Daj spo.... - blondynka nie dokończyła, gdyż z głośników wydobył się przeraźliwie wysoki kobiecy głos.
- Pociąg do Los Angeles ma swój odjazd za 10 minut ! Pasażerów prosimy o udanie się na peron 5. Dziękuję ! 
- Ha ! Mówiłam, że coś wymyślę. Co tak stoisz, idziemy po bilety i jedziemy do Kalifornii bejbsie ! - uradowana Alex pobiegła do kasy, a po pięciu minutach wróciła z dwoma papierkami w ręce. 
- Rusz się, bo znowu się spóźnimy ! - po tej wypowiedzi dziewczyny biegiem ruszyły ku pojazdowi. 
Przyjaciółki jechały całą noc, a na miejsce dotarły dopiero o 12 w południe. Zaraz po tym jak wysiadły bardzo zachwycił je widok. Zdołały wydusić z siebie tylko ciche " wow". Po minucie, może trzech gdy już się ogarnęły powiedziały do siebie " No i witaj nowe życie !" Po czym się przytuliły. 
- Dobra, a teraz gdzie mieszka Twoja ciocia. - to pytane zostało skierowane do 16 latki. 
- Eeeee spokojnie pamiętam gdzie to jest ! Chyba... - to ostatnie słowo już nie było wypowiedziane tak pewnie. Mało tego, dziewczyna tak ściszyła głos, żeby Meggie jej nie usłyszała. - No to w  drogę. 

__________
 Jest rozdział. Przepraszamy, że tak późno ale były drobne komplikacje. Mamy nadzieję, że wam się podoba. Opinie wyrażajcie w postaci komentarza :) Pamiętajcie 

Pozdrawiamy autorki bloga ;)


2 komentarze: