piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 12 "Troska i przeprosiny"

~ Narrator ~
Nastolatkowie błąkali się po lesie i szukali swojej przyjaciółki  już ponad godzinę. Nigdzie jej nie było, a przeszukali naprawdę już spory teren.  Riker poszedł sam, trzeba przyznać, że był lekko wystraszony, Ell i Matt, zostali przy namiotach w razie gdyby Maggie się pojawiła. Alex i Rocky poszli na południe od obozu, lecz po chwili dołączyli do nich Rydel i Ross. Brunet chcąc zrobić bratu na złość przytulił zmęczoną Alex.
- Aaaa, matko jak mi się chce spać. - Wymamrotała wtulając się w przyjaciela. Blondyn chcąc zapobiec takiej sytuacji wykrzyczał.
- Ooooo zbiorowy przytulas powiadacie? Delly no chodź do nich, przecież nas zapraszają. - Powiedział z wymuszonym uśmiechem i pociągnął siostrę w stronę pary. Po chwili cała czwórka robiła big hug.
- Ej dobra, trzeba się otrząsnąć i iść szukać Mag. - Powiedziała Rydel i razem z przyjaciółmi z powrotem ruszyli w głąb lasu. Idąc, nagle drogę przebiegł im szop. W końcu to las. Dziewczyny po tych opowiastkach chłopców wystraszone wskoczyły na ręce towarzyszy. Delly wdrapała się na plecy Rocky'ego, a Alex na ręce Rossa.
- Spokojnie, nie może wyczuć twojego strachu mała. - Zaśmiał się blondyn stawiając przyjaciółkę na ziemi.
- Ygh, odpierwiastkuj się ode mnie, skąd niby miałam wiedzieć, że to szop?- zapytała z wyrzutem, po czym dodała -... i co wy macie z tą małą?
- Nic, po prostu to słodkie no i co by tu jeszcze... a no tak! Jesteś maleńka. - Powiedział Rocky łapiąc dziewczynę, za rękę.
- No tak, wielkoludy się znalazły. - dziewczyna puściła rękę bruneta i podbiegła do przodu do Pinki, zostawiając z tyłu braci. Złego Rossa i rozbawionego Rocky'ego.

~ Riker~
No ej! To już są jakieś jaja chyba! Chodzę po tym lesie już dłuższy czas, a po brunetce ani śladu.
- Mag!! Maggie, odezwij się w końcu! - darłem się co sił w płucach, aż nagle usłyszałem piosenkę.
There's only one life 
It's right here, it's right now 
What is pain 
Do you really wanna live this way? 
Do you really wanna live this way? 
Only one life 
It's right here, it's right now 
What is pain 
Do you really wanna live this way? 
Tell me do you wanna live this way? - głos był słaby, ale z każdym moim krokiem stawał się mocniejszy i mocniejszy co oznaczało, że zbliżam się do wykonawcy. Przypomniało mi się jak Mag kiedyś śpiewała dla mnie. Jej głos i ten są wręcz identyczne. Nie zwlekając zacząłem biec przed siebie. dobiegłem do jakiegoś pomostu czy co to tam było i zobaczyłem moją przyjaciółkę, ciągle śpiewającą  ten refren. Z tego wszystkiego sam zacząłem nucić tę piosenkę. Tak jakoś melodia utknęła mi w głowie. Wracając. Maggie zobaczyła mnie, wstała i słodko sie uśmiechnęła. O nie, nie tym razem, tak łatwo się nie poddam! Kiedy chciała mnie przytulić, przerzuciłem ją sobie przez ramię i udałem się w kierunku naszego noclegu. Po jakiś piętnastu minutach byłem na miejscu. Napisałem do każdego, że mogą wracać. Wpakowałem ledwo żywą przyjaciółkę do namiotu, nakryłem ją i czekałem aż zaśnie. Dziesięć minut później ona spała, a ja słyszałem z zewnątrz śmiechy przyjaciół. 
- No nareszcie! - powiedziałem wystawiając głowę z namiotu
- Gdzie ona jest? Juz ja jej dam popalić, nie będzie mnie straszyła gnida jedna! - oho u Alex uruchomił się bulwers
- Spokojnie, jutro z nią porozmawiamy NA SPOKOJNIE.- podkreśliłem i wymownie spojrzałem na Alex oraz Matta. Skoro Alex jest taka wybuchowa, a Matt to jej kuzyn, to może być taki jak ona albo jeszcze bardziej. Wtedy to tragedia. 
- Dobra, nie wiem jak wy, ale ja mam jeszcze ochotę na sen. Więc ten...no...pa! - szesnastolatka pożegnała się i poszła w stronę zielonego namiotu. 
- Al, czekaj na mnie! - krzyknął Rocky i już po chwili znalazł się obok dziewczyny. 
- My też już pójdziemy. - powiedziała Rydel i pociągnęła Rossa za sobą. 
- A Ty Matt nie idziesz? - zapytałem zdziwiony 
- Nie. wolę nie oglądać paszczy Ratliffa, bo jeszcze mu ją uszkodzę! - yup! miałem racje, jest tak samo wybuchowy jak blondyneczka. 
- Czego, ludzie o co poszło? - szczerze to miałem już dość wrażeń jak na jeden dzień.
- Ty nie widzisz, jak on się zachowuje?! Stary obwinia mnie i Delly o wszystko, a sam nie widzi siebie! Toi on ją rani, nie ja. Po prostu się martwię, może znam ją krótko, ale naprawdę bardzo bardzo lubię!
- Easy! Wrzuć na luz. To w końcu Ratliff i Rydel. Przyznaję nigdy nie było tak źle, ale się pogodzą. Moja siostra ma miękkie serce. 
- No właśnie o to mi chodzi. Ile razy ona będzie wybaczała, a on ranił? Riker zrozum to jest błędne koło. W końcu ona będzie miała dość tego wszystkiego, tylko kiedy w końcu powie sobie KONIEC i przestanie być taka miękka?! 
- To już jej sprawa. Pamiętaj, rydel ma miękkie serce, ale nie da sobą pomiatać. Pamiętaj też, że jest królową zemsty i potrafi człowieka zniszczyć psychicznie albo fizycznie. Nie żebym Cię straszył, ale wiesz. - powiedziałem i poklepałem po plecach zmieszanego przyjaciela po czym dodałem - Dobranoc. - i z powrotem schowałem się w namiocie zostawiając szatyna samego. 
~ RANEK GODZINA 9:00~ 
~ Ross~
Aaaaaa.- ziewnąłem- o matko, jak ja się nie wyspałem. Powody? Tak dokładnie to są dwa. Rydel i twardość pod plecami. Mojej siostrze chyba się coś śniło, albo po prostu chciała, żebym się jej posunął bo strasznie mnie skopała, a do tego było mi mega niewygodnie. Leżałem tak i rozmyślałem, kiedy nagle usłyszałem śmiechy, piski i ogólnie odgłosy dobrej zabawy. Kto to może być? Otworzyłem namiot i wyszedłem na dwór. No proszę i jakie zaskoczenie mnie tam zastało. Otóż zobaczyłem Alex i Rocky'ego ganiających, chichrających i oblewających się wodą! Podobnie jak ja całemu zdarzeniu przyglądał się Matt i Ellington. Kuźwa, taki stary chłop, a oblewa się wodą z szesnastolatką. 
Te piski chyba nie obudziły tylko mnie, bo po chwili z sąsiadującego namiotu wyłoniła się postać skatowanej Maggie, trzymającej się za głowę. Hahaha, no tak! Kac morderca, nie ma serca! 
- CO TU SIĘ DO CHOLERY JASNEJ DZIEJE??!!- wrzasnęła, na co Alex gwałtownie się zatrzymała, a mój brat na nią wpadł. Biedna. Być przygniecioną przez takiego słonia. - DŻECIE SIĘ JAKBY WAS ZE SKÓRY OBDZIERALI!! ZAMKNĄĆ MORDY! - brunetka kontynuowała ochrzanianie ich. 
- A co Magguś, główka boli? - Al wyczołgała się spod Rocky'ego i zaczęła droczyć się z przyjaciółką.
- Słuchaj, jeśli nie chcesz wrócić do domu posiniaczona to radzę Ci się zamknąć! - wywarczała siedemnastolatka.
- Uhuhu uważaj bo się przestraszę. 
- Zaraz się przestraszysz. Dobrze wiesz na co mnie stać! 
- No dawaj mądralo! - ostatnie słowo należało do Alex. Dziewczyny już chciały się na siebie rzucać, kiedy z namiotu wybiegł Riker i złapał Mag w pasie oraz przycisnął do siebie. To samo Matt zrobił ze swoją zadziorną kuzynką. 

~Narrator~ 
- Co jest?! – zapytał blondyn będąc już lekko pod denerwowany zachowaniem szarpiącej się brunetki. 
- Puszczaj mnie Riker. Doigrała się!
- Co Ty mówisz?! Bardziej Ty się doigrałaś jasne? Nikt ci nie wlewał tego świństwa do buźki. Sama chciałaś to teraz masz i przestań się wykłócać!
- Och miło, że jesteście wszyscy przeciwko mnie. Dziękuję za takie coś. – Maggie wyswobodziła się z uścisku przyjaciela i ze zdradziecką łzą na policzku odbiegła.
- Wiecie? Myślę, że trochę za surowo ją potraktowaliśmy. – odezwa się dotychczas milczący Ell.
- Nie, nie surowo. To ona nie zrozumiała. Jak zrozumie, to przyjdzie. – powiedział Matt i prawie wszyscy poszli rozpalić ognisko, aby zrobić coś na śniadanie.  No właśnie prawie. Został Rocky, który zaraz po odejściu przyjaciół pobiegł za przyjaciółką.   Riker i Alex starali się zachować kamienną twarz, lecz obojgu było źle. Oboje martwili się o Mag  i obojgu było wstyd za swoje zachowanie. Z jednej strony mają rację, a z drugiej wiedzieli, że krzykiem nic nie załatwią, że jeszcze tylko pogorszą sprawę, ale cóż. Emocje wzięły górę.
~Tym czasem u Rocky’ego. ~
Brunet biegł za przyjaciółką i spotkał ją obok jakiegoś starego drzewa. Nie chciał się odzywać.  Nie chciał zbezcześcić tej ciszy i pięknego harmonijnego otoczenia swoimi zbędnymi słowami. Po prostu usiadł obok dziewczyny i razem wpatrywali się w jakiś punkt oddalony od nich.
- Ty też masz zamiar mi wytykać wszystko?- błogą cisze przerwała dziewczyna. Chłopak jednak nie miał zamiaru się odzywać. Nadal siedział wypatrując czegoś przed sobą. – Przepraszam ok.? Przepraszam wiem, że źle zrobiłam. To się nie powtórzy, tylko proszę odezwij się! Nawrzeszcz, zaśmiej się co kol wiek, tylko nie karaj mnie swoim milczeniem.
- Nie odzywam się bo to nie mnie powinnaś przepraszać. Nie jestem na Ciebie zły mała.- gitarzysta zaśmiał się i poczochrał włosy przyjaciółki.
- Nie rozumiem.- powiedziała po ogarnięciu się.
- Tu nie ma co rozumieć. Powinnaś przeprosić Alex, Matta i Rikera. Alex bo teraz naskoczyłaś na nią za nic i napędziłaś jej wczoraj niezły strach. Matta dlatego, że był za Ciebie odpowiedzialny. Bo pomyśl co by było gdyby coś Ci się stało?.... No właśnie. Na koniec Rikera, bo chłopak serio się wystraszył jak zniknęłaś,  jak byłas ledwo żywa no i również był za Ciebie odpowiedzialny.
- Wow! Rocky skąd u Ciebie taka mądrość? – zapytała z nie do wierzeniem 
- Ma się te przebłyski. – zaśmiał się, po czym dodał ze śmiertelnie poważną miną. – Ale jeśli ktoś się dowie, to Cię zabiję! – popatrzył na dziewczynę po czym wybuchł nagłym śmiechem. – Hahahah, żałuj, że nie widziałaś swojej miny! Hahahaah!
- Weź mnie więcej tak nie strasz! – dziewczyna krzyknęła i pacnęła przyjaciela lekko w ramię.
- Ałaaaa.
- Przestań udawać. Nawet tego nie poczułeś!
- Fakt. – szepnął sobie pod  nosem
- Dobra, wracajmy do nich.
- Tak masz rację.

 ~ Maggie~
Nawaliłam wiem to! Teraz pozostaje mi tylko przeprosić resztę tak jak mówił Rocky i ponieść wszelkie konsekwencje.Nim się obejrzałam stałam przy ognisku, a wszyscy wlepiali we mnie wzrok. 
- Dalej. Dasz radę. - Rocky szepnął mi do ucha i lekko pchnął w stronę przyjaciół. 
- Słuchajcie ja.... ja chciałabym przeprosić. Alex za to, że na Ciebie tak naskoczyłam wiedząc, że masz rację i za to, że napędziłam Ci strachu. Matt, wiem, że jesteś odpowiedzialny za mnie. Riker, Ciebie chciałabym przeprosić najbardziej. Wiem, że śle postąpiłam, że jesteś odpowiedzialny za mnie....nas, że Cię tak przestraszyłam. Chciałabym Ci również podziękować, za opiekę. Na koniec chciałabym przeprosić was wszystkich, że przeze mnie musieliście wstać w środku nocy i iść mnie szukać. - wydusiłam wszystko na jednym tchu, mając spuszczoną głowę. Zaraz jednak poczułam jak ktoś mnie przytula. Okazali się to moi przyjaciele. Jednak kogoś mi tu brakowało..... Riker dalej siedział na ławce smażąc swoją kromkę chleba. Nie powiem, zakuło. 
- Nie gniewamy się. Po prostu się martwiliśmy. -Powiedziała Alex, a ja jeszcze bardziej wtuliłam się w paczkę.
- Dobra dosyć rozczulania się. Pakujcie się i wracamy!- zarządził najstarszy z Lynchów i po prostu nas ominął. Odprowadziłam go smutnym wzrokiem. Było mi przykro, że dalej jest na mnie zły. Moje przygnębienie zauważyła jednak pewna wspaniała osóbka. 
- Spokojnie przejdzie mu... On nie jest zły, tylko chce Ci dać taką nauczkę. To w końcu Lynch, a wiesz... My jesteśmy...hymmm jakby to powiedzieć... DZIWNI o tak, to dobre określenie.- tą osóbka była Rydel. Dziewczyna uśmiechnęła się i krzepiąco poklepała po ramieniu, po czym dołączyła do Rossa siłującego się z ich namiotem. A ja? Ja zrezygnowana usiadłam na ławeczce przy ognisku gdyż wiedziałam, że Riker nie życzy sobie teraz mojego towarzystwa, a poza tym ze wszystkim zdążył się już uporać. 
~ Pół godziny później~
Mam tego po prostu dość! Mam dość jego lekceważącego stosunku do mnie! Przez ostatnie trzydzieści minut nie uraczył mnie nawet spojrzenie, a już nie wspomnę o jakimkolwiek odezwaniu się. 
- Długo będziesz się tak jeszcze gniewał?- nie wytrzymałam i zadałam pytanie, które mnie nurtowało. 
- Powiedział Ci ktoś  w ogóle, że się gniewam?- Odparł.... Oschle? 
- Nikt nie musiał mówić!
- No to przestań w końcu wyciągać pochopne wnioski ok?! - i dalej to samo. Nie spojrzał nawet na mnie. Jedyne, co zrobił to tylko lekko podniósł głos
-  Nie krzycz na mnie! I nie wyciągam... To widać! Nie patrzysz na mnie, ani nic. Odzywasz się do mnie oschle.... więc przestań wciskać mi kit i łaskawie oświeć mnie, o co Ci biega!!- no i proszę. Moje emocje wzięły górę. Całe szczęście, że jesteśmy już pod domem. Samochód jeszcze dobrze nie stanął, a ja już z niego wyskoczyłam. Teraz jedyne, o czym marzę, to pozamulać w samotności. 

~ Narrator~ 
- Stary tak właściwie to, o co ci teraz biega? Przecież przeprosiła!- Powiedział zmieszany Ratliff 
- O nic jasne?! Odczepcie się. 
- Rikeeer! - Zawołała za nim Delly, gdyż chłopak wysiadł z auta.
- Nie!- Krzyknął i pobiegł w stronę gdzie prędzej pobiegła brunetka.
-Jesteście bardzo dziwni… Najpierw się do niej nie odzywa, a teraz poleciał za nią jak kot za myszą.- Powiedział Matt
-Bo to Lynchowie, tego nie ogarniesz- wtrącił Ratliff  i o dziwo wszyscy wybuchli śmiechem.
-Dobra Alex idziemy do domu- chłopak wziął torby i pociągnął delikatnie swoją kuzynkę za rękę
 -Ej Chwila!- Krzyknął Rocky
-Coo?- Zmieszane kuzynostwo odpowiedziało razem
-Widzimy się później?
-Jasne, czemu nie- odpowiedziała Alex
-No to świetnie! Jesteśmy umówieni! To wbijcie do nas wszyscy jak już wszystko będziecie mieć ogarnięte- Rocky podszedł do Alex i pocałował ją w policzek, a potem wrócił do auta.
-Emm dobra Dzikusy, siadać, jak widać muszę zastąpić Rikera za kierownicą.
Delly usidła na miejsce kierowcy i odpaliła auto. Na miejscu byli po chwili, chłopcy zabrali torby i wszyscy poszli się rozpakowywać.
~Tymczasem u Riker’a~
Blondyn biegł cały czas za przyjaciółką, ale po chwili dziewczyna się zatrzymała i usiadła na krawężniku i się skuliła. Riker usiadł obok dziewczyny. Siedzieli w ciszy dobre dziesięć minut, w końcu brunetka nie wytrzymała
-Dlaczego?- Dziewczyna nie otrzymała odpowiedzi, więc ponowiła pytanie
-Riker! Dlaczego?
Po niedługim zastanowieniu chłopak się odezwał
-Dlaczego co? Dlaczego się nie odzywałem? Chcesz wiedzieć, dlaczego byłem zły?
Brunetka kiwnęła głową na potwierdzenie, ale cały czas unikała jego wzroku, Riker to zobaczył i złapał lekko podbródek przyjaciółki i zmusił ją do tego, żeby spojrzała mu prosto w oczy
-Na początku byłem zły, ale teraz już nie! Teraz chodziło głównie o troskę o Ciebie. Martwiłem się... Nawet nie wiesz jak bardzo. Jak zniknęłaś to nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś Ci się stało…
-Riker.. Tak bardzo Cię przepraszam, to wszystko moja wina- dziewczyna zaczęła łkać, a Riker przyciągnął ją do siebie i bardzo mocno przytulił
-Już dobrze, już dobrze, ale proszę nie płacz. –Chłopak złapał Maggie za rękę i ruszyli w stronę domu.
-Maggie… idziemy do mnie czy mam Cię odprowadzić do domu Alex?
-Chce wrócić do Alex.
-Okej.
Riker wraz z przyjaciółką doszli do domu Alex po nie całych dziesięciu minutach
-Zobaczymy się później? –Spytał Riker
-Nie wiem, źle się czuje, dam znać dobrze?
-Dobrze- chłopak pocałował brunetkę w policzek i poszedł w stronę swojego domu, a Maggie udała się do drzwi.
Weszła do domu nie witając się z nikim i po chwili była w swoim pokoju. Zamknęła drzwi, włączyła nie głośno muzykę i sięgnęła po swój pamiętnik, który leżał pod poduszką i zaczęła w nim pisać.
Maggie była zajęta, a Alex razem z Mattem właśnie skończyli wszystko ogarniać i postanowili się zebrać i udać się do Lynchów.
Alex postanowiła wejść na chwile do pokoju przyjaciółki.
-Ej Stara, idę razem z Mattem do Lynchów, idziesz z nami?
-Wiesz… Źle się czuję, idźcie sami, ja może do was dojdę, ale nie gwarantuje.
-Dobrze. – Blondynka pożegnała się z przyjaciółką i razem z Mattem wyruszyli w stronę domy swoich przyjaciół i doszli tam bardzo szybko.

~Maggie~
Naprawdę chciałam iść z nimi, ale serio, źle się czuje. No cóż, Może coś w telewizji będzie, chociaż wątpię, no w każdym razie poszłam do salonu. Jak ja dawno nie wchodziłam na Twittera, ciekawe jak tam zdjęcie, które dodał Riker.- Pomyślałam
 Odpaliłam laptopa, zalogowałam się na swoje i konto i weszłam na TT, nie mogłam uwierzyć w to, co zobaczyłam… po zdjęciem było dużo komentarzy pozytywnych, ale było też masę hejtów! Ludzie uważają, że jestem tylko kolejną fanka, która chce ich wykorzystać, wyzywają mnie, wypisują " spadaj od RIKERA ON JEST MÓJ".
Nie mogłam więcej czytać tego czegoś, więc jak najszybciej zamknęłam lapka, potem się ubrałam i wybiegłam z domu...

_______________________________________
Hej! Z góry przepraszamy za długą nie obecność, ale były pewne problemy... W każdym bądź razie, mamy nadzieje, że rozdział się podobał, należy on nawet chyba do dłuższych :) 

https://www.youtube.com/watch?v=VZKU3Dkw3HE&hd=1 ---> Link do piosenki, która była śpiewana przez Maggie. :)

Renia i Patrycja :)

SMACZNEGO JAJKA I MOKREGO DYNGUSA <3


poniedziałek, 7 kwietnia 2014

!

BARDZO DZIĘKUJEMY JUŻ ZA PONAD 5.000 WEJŚĆ :) 
JESTEŚCIE CUDOWNI! KOCHAMY WAS!
CO DO ROZDZIAŁU, UWAŻAM, ŻE JAK ZWYKLE POJAWI SIĘ ON DO KOŃCA TYGODNIA! :)


RENIA I PYSIEK <3!

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 11 "Wyprawa" Cz. 2


~Narrator~
 Cala ferajna wjechała na parking przed hipermarketem.
- Dobra, idziemy na zakupy, tylko błagam zachowujcie się jak cywilizowani ludzie – Powiedziała Rydel i wymownie spojrzała na Rossa i Rikera.
Po ostatniej akcji dziewczyna teraz troszeczkę wstydzi swoich braci. Po przygotowaniu sie cala dziewiątka udała się do wejścia do sklepu.
- Rozdzielamy sie? - Zapytał Rocky.
- No pasowałoby. Ludzie pomyślą, że jacyś debile zaatakowali sklep jak cała dziewiątką będziemy łazić za sobą. - Wtrącił Ryland.
- OL maj gasz. RyRy ma racje. - Zaśmiał się Ross, na co został skarcony spojrzeniem brata.
- Wiec tak: Ratliff, Rocky, Matt i Rydel idą po napoje i pieczywo. Ja, Mag i Alex idziemy po jakieś słodycze i jako najstarszy może wezmę dla każdego po piwku. Ross, Ryland wy idźcie po rozpałkę i wszystko, co przyda nam sie do rozpalenia ogniska. - Jak w wojsku rozkazy wydawał Riker. Jak powiedział każdy tak zrobił.

~ Ellington~
Rydel dalej jest na mnie obrażona. Jeszcze nigdy tak nie było, jeszcze nigdy tak nie przegiąłem. Nigdy. Teraz chodzimy po tym sklepie i nawet nie uraczy mnie swoim spojrzeniem. Zwraca się do mnie bez osobowo, nawet nie użyje mojego imienia. To boli. Sam sobie na to zasłużyłem…
Właściwie nie rozumiem swojego zachowania, po co ja jej to powiedziałem? Ostatnio niczego nie rozumiem, jestem zwykłym KRETYNEM!
Wszystko się sypie.. Mój związek z Kelly, moje relacje z Rydel i jej braćmi, a moimi najlepszymi przyjaciółmi. Dlaczego? Kto mi powie, dlaczego?
Z zadumy wyrwały mnie słowa blondynki.
- Nogi mnie juz bolą - zaczęła marudzić. Ooo może ja coś na to zaradzę? Już miałem się odzywać, że wezmę ją na plecy, ale ten Stasiu czy jak mu tam, nie, pamietam mnie wyprzedził.
- Wskakuj mała. - Powiedział i nastawił sie tak, żeby Delly usiadła mu na plecach. Kuźwa! Ona miała tak teraz siedzieć u mnie. A on, co? Myśli, że jest taki silny. Pf zaraz zobaczymy.
- Rocky, nie pytaj tylko wskakuj. - Podbiegłem do bruneta i tak prosto z mostu wypaliłem z tym tekstem, ten zaś spojrzał na mnie mega zdziwiony.
- Okeeej?- Odpowiedział i wskoczył mi na plecy tak jak go o to prosiłem.
- Hej! Hej Rydel. Patrz nie tylko twój kolega tutaj jest silny. - Krzyknąłem i podskoczyłem z zamiarem podrzucenia Rocky'ego.
Rydel się odwróciła i  puknęła się w czoło, po czym wplotła swoje dłonie w włosy  Mata, po pięciu minutach doszło do mnie, że coraz bardziej zachowuje się jak zazdrosny palant dźwigając Rocky'ego na plecach i pokazując swoją głupotę.
Chwila? Co? Zazdrosny? O co?
W końcu powiedziałem sobie DOŚĆ!
- Rocky złaź ze mnie. Już nie mam sil. - Powiedziałem sapiąc jakbym przebiegł maraton.
- Haha, a przed chwilą krzyczałeś do, Delly, że nie tylko Matt jest tutaj wysportowany. Czyżby Elluś był zazdrosny? - Przyjaciel zapytał pstrykając mnie w nos.
- Rocky, no weź! Ona mnie olewa, już nie śmieje się z moich żartów, nawet na mnie nie patrzy! Ja już tak nie chce! - Wyżaliłem się.
Zawsze traktowałem bruneta jak brata.
Jakoś tak zawsze dogadywałem się z nim najlepiej.
-Ell ja to wszystko rozumiem tak, ale sam sobie na to zasłużyłeś. Chłopie nawet nie masz pojęcia jak ona przez Ciebie płakała!
- Płakała? Przeze mnie? Nie wierzę, że doprowadziłem ją do takiego stanu. Przecież nigdy tak nie było. Rocky, co ja mam zrobić żeby wszystko było jak dawniej?
-Może na początek przestań się zachowywać jak zazdrosny palant? W ogóle nie rozumiem Ciebie! Jesteś z Kelly, a zachowujesz się jakbyś zakochał się w mojej siostrze! Rocky chwile się zastanawiał, ale potem się odezwał do mnie
-Oł maj gasz Ratliff! Czy ty..
- pfff coooo? - Zapytałem z głosem podwyższonym, co najmniej o dwie oktawy. -Nie prawda! Kocham Kelly, a Rydel to tylko koleżanką i tyle! Przestań wciskać mi kit Rocky!
Po prostu się o nią martwię. Nie boisz się, że jak będzie z tym... No nim, to on nam ją zabierze? Że on będzie ważniejszy od R5? Martwię się też, że ona będzie przez niego cierpieć.
- Stary, to tak jakbyśmy my martwili się o to, że Kelly zabierze nam Ciebie i, że to ty olejesz nas. Znam Rydel bardzo dobrze i wiem, że dla niej nic nie jest ważniejsze niż R5, więc ogarnij się i przestań ją w końcu ranić, ale zaprzyjaźnij się z moimi przyjaciółmi. Błyskawicą i grzmotem (od autorek:hahaha xD) - powiedział brunet wystawiając mi przed nos swoje pięści.
- Nie mam pojęcia, ale to Rydel ona zawsze wybacza. Tylko się postaraj.
-Rocky jeszcze jedno pytanie.. Emmm możesz zabrać swoich wiernych przyjaciół od mojego pięknego i jedynego w swoim rodzaju nosa?
-hahahah soryy...
W pewnym momencie chłopcy usłyszeli Rikera -Rocky, Ellington cholera jasna ruszać swoje cztery litery
Po tym jak Riker nas zawołał zakończyliśmy temat i dołączyliśmy do reszty.

~Maggie~
Batony-Są, cukierki-są, paluszki-są, ale czegoś mi tu brakuje. No tak...
- Riker, a pianki? - Zapytałam.
- No tak, kompletnie o nich zapomniałem. No to, bierzemy je i idziemy po drobny procencik. - Uśmiechnął się i dwukrotnie poruszył brwiami. Po pięciu minutach doszliśmy razem z Alex i Rikerem na stoisko z alkoholem, cały czas próbowałam namówić Rikera, żeby nie brał tylko po piwie, a coś mocniejszego, w końcu to tylko od czasu do czasu. A jeden raz można zaszaleć.
Moja przyjaciółka stała cały czas za zdaniem Rikera.
- Nie no Alex Ty tez? - Zapytałam przyjaciółkę z wyrzutem.
- Tak, wybacz Mag. - Powiedziała i razem z blondynem poszli w stronę kasy gdzie czekała cala reszta. Nie to nie, ale ja i tak postawie na swoim. Złapałam w dłonie dwie flaszki czystego alkoholu i zwinnym ruchem wrzuciłam je do wózka pozostając niezauważona.
Zaskakujące, że przy kasie nie zauważyli jak kasjerka przyjeżdżała czytnikiem po kodzie kreskowym na butelkach. Niechęcąc ryzykować porwałam procenty i schowałam je do swojego plecaka.
Wszystko zapakowaliśmy do bagażnika van'a i wyruszyliśmy w drogę. W aucie było mnóstwo zabawy. Śpiewaliśmy, wygłupialiśmy się, żartowaliśmy i opowiadaliśmy sobie kawały. Uwielbiam spędzać czas z tymi wariatami.
Po nie długiej drodze, w końcu dojechaliśmy na miejsce z daleka ujrzałam mały, ale za to, jakie zadbane jeziorko, wypakowaliśmy wszystko z bagażnika i udaliśmy sie za Rikerem.

~Narrator~
 Po rozpakowaniu się przyszedł czas na rozłożenie namiotów. Chłopcy chcąc pokazać, że są mężczyznami zabrali się do pracy. Godzina, półtora, dwie i nadal ani jeden namiot nie stoi tak jak powinien.
- Ygh dajcie to! -Krzyknęła podenerwowana Alex.
Dwadzieścia minut później juz stal elegancko rozłożony namiot.
– Ale jak ty to... - Pytali chłopcy z niedowierzaniem patrząc na dziewczynę i wskazując palcami na namiot.
- Harcerstwo. Wiecie, co to? Należałam kiedyś do drużyny razem z Mag. - Wyjaśniła blondynka.
- Ooo i nosiłyście pewnie takie super słodkie i seksowne stroje prawda? Masz jakieś zdjęcia, które mogę sobie pooglądać? - Zapytał Ross uśmiechając się łobuzersko.
- Ygh. Sio! - Krzyknęła szesnastolatka i podeszła do dziewczyn, które zajmowały się jedzeniem.
- Dobra laski, jakie mięcho chcecie? - Zapytała Rydel dzierżąc w ręce zaostrzony kiek na kiełbasę.
- Zwyczajną prosimy. - Odezwała się z uśmiechem  Maggie
- A Ty Alex? - Szturchnęła ją Pinki.
- Emmm, nie. Ja nie jem mięsa. Wieeesz wegetarianka i te sprawy. - Odezwała się blondynka i poszła do chłopców zobaczyć jak idzie  rozkładanie reszty namiotów.
- No nareszcie! Myślałam, że nigdy nie skończycie. - Szesnastolatka zaczęła szydzić z chłopców.
- Spadaj mądralo! - Krzyknął Rocky i przewiesił sobie dziewczynę przez ramie, po czym zaczął biegać z nią po lesie. Po jakiś dwudziestu minutach całe towarzystwo usiadło przy ognisku. Ross, Rocky i Riker porwali swoje gitary, Ellington pałeczki, a Rydel grzechotki.
Na pierwszy ogień zaśpiewali One Last Dance, podczas, której Alex i Maggie zabłyszczały ledwo widoczne łezki wzruszenia w oczkach.
Po jakiś trzech zaśpiewanych piosenkach i zjedzeniu wielu kiełbasek Ryland był zmęczony.
- Ej ludzie, bo ja już chcę do domu. - Powiedział przecierając oczy.
- Młody to może ja Cię zawiozę?- Zapytał Matt.
- O, to ja pojadę z wami. - Zgłosiła się Delly i razem z bratem i "przyjacielem" udali się w stronę auta.

~ Alex~
Ohoho Matt i Rydel pojechali autem. Razem. Nie no, jaka ja spostrzegawcza. Mniejsza o to. Więc ich nie ma, a my nadal siedzimy przy ognisku, tylko, że teraz opowiadamy sobie straszne historie. Atmosfera jest napięta. Jest ciemno, trochę blasku daje nam ognisko, a do tego zrywał się wiatr, który poruszał liśćmi i szeleścił nimi oraz przenosił drobne gałązki z miejsca na miejsce. Serio, gdybym była teraz sama to umierałbym ze strachu. Muszę przyznać, że Lynch'owie potrafią zastraszyć człowieka. Właśnie opowiadał Riker.
Patrzyłam się na niego uważnie.
- I BUM! - Krzyknął nagle, a ja z Mag aż podskoczyłyśmy przerażone.
- I wtedy znaleźli wypatroszoną kobietę, a obok niej ta sama biała postać z czerwonymi ustami, co wcześniej. Legenda głosi, że za każdym razem, gdy pojawiają się tu turyści, nigdy nie wracają żywi z tego przeklętego lasu, w którym się właśnie znajdujemy. - Tak zakończył opowieść. Siedziałam jak na szpilkach. Matko jak ja sie boje. Siedziałam, aż nagle coś złapało mnie za kostkę.
- Aaaaaa!! Ja nie chce umierać, ratunku!! - Zaczęłam piszczeć, a moje towarzystwo wybuchło śmiechem.
- Hahaha! To ja złapałem Cię za nogę. Chciałem zobaczyć Twoją reakcje. - Śmiał się Ross. Udałam, że się obrażam wtedy podszedł do mnie i przytulił.
- Ej blondyneczko. Nie bój się to historia z palca wyssana. - Zaśmiał się.
Wyrwałam się z jego uścisku i z powrotem usiadłam na pieńku.
-proszę twój reds.- Powiedział i wręczył mi butelkę, pozostałym również.
Ja, Mag i Riker piliśmy w miarę normalnie, a reszta? Rzuciła się na ten napój jakby nigdy nie pili piwa.
- Nie ładnie tak Alex. Wszystko powiem mojej mamie...- Odezwał się ktoś za moimi plecami. Wiecie, kto? Matt!
- Powiem, że na nas nie zaczekaliście. - Dopowiedział ze śmiechem.
Po chwili razem z Rydel porwali swoje butelki i piliśmy śmiejąc się i ciesząc swoim towarzystwem.
-Ej słuchajcie, to byłoby na koniec, teraz żałuje, że jednak nie wziąłem więcej % - odezwał się Riker
-Jak to nie wziąłeś? To, co Mag chowała do plecaka? Dwie setki przecież…- powiedział Ratliff
-Yyy no chyba nie? -Riker spojrzał na Mag
-Jak to nie?  Ej nie róbcie ze mnie debila, okej? Przecież ja ślepy nie jestem… chyba..

~ Riker~
Maggie, wytłumaczysz mi to? - Zapytałem.
Przyznam, że byłem już podenerwowany.
- No boooo.... no, bo wy nie chcieliście się zgodzić no to wzięłam i wpakowałam do koszyka. - Brunetka, zaczęła się tłumaczyć.
- No dobra, trzeba było wpakować piwa więcej, a nie czysty alkohol! - Wrzasnąłem.
Chyba lekko się przestraszyła, ale co poradzę? Ja z Mattem tu za nich wszystkich odpowiadam, a że szatyna nie było to na mnie spadla cala odpowiedzialność.
- Przepraszam Riker.
– No juz dobrze. Teraz pozostaje tylko to wypić…
-Idź przynieść. -Uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny
JAKIŚ CZAS PÓŹNIEJ
Na dziewięć osób poszła jedna flaszka. Nie powiem, Mag ma spust. Wypiła chyba najwięcej i jeszcze dobiera sie do drugiej butelki. Oooo nie! Nie na mojej warcie!
- Mag oddaj to już. - Powiedziałem
- Właśnie. Dziewczyno wystarczy Ci już. Jesteś spita.- Alex stanęła po mojej stronie.
- Ugh, ale chwila.- Nie wiedziałem, co chce zrobić, ale jak zobaczyłem to, to się przeraziłem Maggie przechyliła butelkę i tak z gwintu bez żadnych ceregieli zaczęła sączyć procenty.
Wypiła? Wypiła. O nie wypiła! Co to ma być.
- Brawo chłopie. Trzeba było jej od razu zabrać geniuszu. - Skarciła mnie Al.
- Co teraz? - Zawyłem żałośnie.
- Przecież nie odstawie jej jutro do domu w tak fatalnym stanie. Twoja ciotka mnie zabije!
- Stary daj spokój. Jutro Będzie miała kaca. Zadzwonię do ciotki, albo nie Matt to zrobi i powie, że camping nam się przedłużył. A teraz bierz ja i idziemy! - Przyjaciółka wydała rozkaz i zaczęła podchodzić do namiotu, w którym miała spać razem z Maggie.
- Jesteś genialna! - Powiedziałem i zawiesiłem bezwładne ciało siedemnastolatki na moje barki.
-Alex, poradzisz sobie z nią?- Zapytałem będąc już przy przyjaciołach.
- Wiesz obawiam się, że nie. Pijana Mag, to nadpobudliwa i nieobliczalna Mag.
Ty jeszcze mnie zgwałci i co wtedy? - Zapytała przyjaciółka (z mina typu O_o)
- Ygh dobra nie wnikam. To skoro ja miałem spać z Rockym, a Ty z Mag to zrobimy tak, że Ty pójdziesz do mojego brata, a ja zostanę z Maggie. Może tak być? - Zapytałem, a dziewczyna przytaknęła.
- Rocky, pasuje Ci, że Al będzie z Tobą spala w namiocie?- Zapytałem go dla pewności.
- No pewnie ja na to jak na lato! - Gitarzysta uśmiechnął się promiennie i złapał blondynkę za rękę.
-,Co to ma być? - Oburzył sie Ross
- Ale co? - Zapytaliśmy wszyscy.
- No to, ze ona z nim, a nie np z Rydel? - Zapytał.
- Młody nie marudź. Z Rydel śpisz Ty, a Matt z Ellem i bez dyskusji. Dobranoc. - Powiedziałem głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Wpakowałem przyjaciółkę do namiotu i zamknąłem go.
- Oj Smith, co ja z tobą mam? Pasowałoby Cię trochę porozbierać. Tylko się nie obraź. - Powiedziałem, mimo iż wiedziałem, ze laska nie kontaktuje. Wyjąłem z jej torby dresy i z mojej jakąś szeroka bluzkę. Rozebrałem ją ostrożnie, żeby się nie obudziła i żeby nie dostała jakiegoś ataku, a moim oczom ukazał się czerwono krwisty koronkowy biustonosz i do tego stringi w takim samym kolorze.
- O cholera!! Serio, ludzie. Co to ma być!? Ok chłopie. Tylko się nie podniecaj. Po tym jak się ogarnąłem szybko ubrałem ją w przygotowane ubrania.

~Narrator~
W każdym namiocie się coś działo. Zacznijmy od Rossa i Rydel.
- Siostra, potrzebuje pomocy. - Odezwał się blondyn.
 - Ok. Mów.
- Nie sadzisz, że Rocky i Alex są za blisko siebie?- Zapytał.
- No śpią w jednym namiocie, więc muszą być blisko. Wiesz nie ma tam za wiele miejsca. - Powiedziała jakby to było oczywiste.
- Nie o to mi chodzi. Patrz jak on się do niej przystawia.
- Ross, czy ty jesteś zazdrosny?! - Pinki była rozbawiona zachowaniem brata.
- Nie. Nie jestem, nie byłem i nie będę. Jasne?! No wiec dobranoc siostra i nie naciskaj na mnie!
- Ross, ale ja nic nie mówię.
- Nie naciskaj powiedziałem. Nie jestem zazdrosny.
- Tak Ross.
- Tak. Dobranoc.
Po zakończeniu jakże zacnego dialogu rodzeństwo odwróciło się do siebie plecami i zasnęło.
W namiocie Matta i Ella za to nie było zbyt spokojnie.
- Odwal się od niej! Nie rozumiesz, że ją ranisz? - Krzyknął Matt.
Chłopcy kłócili się tak juz od jakiegoś czasu.
- Ja ją ranie? Ja ją chronię, przed tobą. Ty ja zranisz i wtedy będzie cierpiała. - Swoje dwa grosze wtrącił Ratliff.
- Stary ja? Ślepy jesteś? Jak na razie to tylko przez Ciebie płakała i była smutna. Zajmij sie swoim związkiem. Jesteś pewny, że ta twoja lalunia jest Ci aż tak wierna jak sadzisz. Zaskakujące, że zawsze jak do niej dzwonisz to unika rozmów, co robiła przez cały dzień, albo znajduje wymówkę i sie rozłącza. - Wyrzucił z siebie szatyn.
- Słuchaj, przeciągasz strunę gościu. Odwal sie od Kelly.
- A ty sie odwal od Rydel. Nie będzie fajnie, jeśli znowu ja zranisz.
- Z tobą też nie będzie fajnie, jeśli ja zranisz.
- Ooo gwarantuje ci, że tak się nie stanie. Samych koszmarów Ci życzę. - Odburknął Matt i oddalił się od Ella jak tylko mógł oraz poszedł spać. Perkusista miał taki sam zamiar jednak po głowie ciągle chodziły mu słowa studenta na temat jego dziewczyny.
- Cos w tym jest. - Pomyślał i również zasnął
Idźmy dalej. Na kolejce teraz jest namiot Alex i Rock'yego. Brunet juz praktycznie zasypiał, lecz za każdym razem budziło go ciągle wiercenie się przyjaciółki. Z powodu braku snu dziewczyna usiadła i objęła kolana rekami.
-Mała, co jest? - Zapytał Rocky.
- Nie. Po prostu nie mogę zasnąć. Wiesz tak trochę sie boje. Tylko błagam nie śmiej się.
- Heh, nie będę się śmiał. Chodź tu do mnie. - Brunet rozłożył ręce, a dziewczyna wtuliła sie w niego.
- Hej nie jest Ci zimno. Masz strasznie zimne raczki i blade policzki.
- Masz racje bystrzaku. Trochę zmarzłam.
- Oj Alex, Alex zmarzluchu. - Powiedział chłopak mocniej przytulając dziewczynę.
- Dziękuje. - Odpowiedziała i zamknęła oczy.
- Dobranoc. - Rocky cmoknął dziewczynę w czoło, nosek i policzek. Na koniec złapał w swoje dłonie jej rączkę i ucałował. Nie puszczając kruchej i zimnej dłoni dziewczyny zasnął podobnie jak ona. Z uśmiechem na ustach.
Na koniec zostawiliśmy najciekawszy namiot. Teoretycznie Riker już spał. Obudziło go jednak delikatne smyranie po jego uchu. Blondynowi było przyjemnie, lecz nagle poczuł czyjeś ręce na swoim brzuchu.
- Co jest? - Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i zobaczył zdezorientowaną twarz Maggie.
- Co ty robisz?- Zapytał przyjaciółkę.
- No wiesz blondasku. Budzę Cię.
- Ale po co i to jeszcze w taki sposób?
- Bo chcę się pobawić. Mam mnóstwo energii. Energie trzeba wylądować inaczej nie zasnę. - Ale co ja Ci na to poradzę?
Riker był coraz bardziej zdezorientowany.
- Pobawisz się ze mną? - Zapytała Mag wspinając się palcami po torsie przyjaciela.
- Wiesz może innym razem. - Powiedział i złapał rękę dziewczyny. Położył ją na śpiwór i sam się ulokował. Niestety nie nacieszył się długo spokojem gdyż usłyszał jak ktoś otwiera jego namiot.
- Co jest?! Maggie co robisz?! Błagam kobieto idź ze juz spać.
- No cooo? Ja chce iść tylko się wysikać. - Powiedziała uśmiechając się zadziornie.
- A może pójdziesz ze mną?
- Popilnować Cie? Jasne. Chodź. - Riker juz chciał wychodzić z "domku”, ale napotkał opor ze strony dziewczyny.
- Co robisz, chciałaś iść siku.
- No tak, ale nie z Tobą.
- Jak nie ze mną? Przed chwila przecież... Nie ważne. Chodź.
- Nie ja z tobą nie idę.
- Mag no proszę chodź.
- NIE! Albo idę sama, albo nie idę.
- Ygh no dobra. Tylko jakby Ci się działo to krzycz czy coś tam. - Po tych słowach brunetka wybiegła z namiotu jak oparzona.

~ Maggie~
 Jestem sobie mały miś, śmieszny miś. Znam się z dziećmi nie od dziś. Jeeeestem sobie mały miś, gruby miś znam się z dziećmi nie od dziś. Jestem sobie mis uszatek lalala. Zzuuuuuzia lala nie duuuża a na dodatek cala ze szmatek lalala. - Chodziłam sobie tak pomiędzy drzewkami i śpiewałam sobie. Mam taki świetny humor, życie jest świetne, świat jest piękny, świeci słonce... oj, a może to księżyc? Aa, co mnie to, ważne, że coś tam świeci nie? Stary, niedźwiedź mocno śpi! Stary, niedźwiedź mocno śpi, my się go boimy na palcach chodzimy jak się zbudzi to nas zje!
Dalej sobie śpiewałam coraz bardziej oddalając się od naszych namiotowych rezydencji. Cóż za zbieg okoliczności. Chodzę sobie jak ta Zuzia z piosenki po lesie, śpiewam piosenki o misiach. O a może jakiegoś tu znajdę?
- Kici kici kici. - Zaczęłam szeptać. Nic.
- Kici kici kici. Misiu wystaw rogi. Dam ci sera na pierogi. - Dalej nic. Nie to nie! Obraziłam się i poszłam dalej. Dalej kracząc tak skocznym krokiem niczym czerwony kapturek coś przebiegło mi pomiędzy nogami i załaskotało tak porządnie.
- Aaaa, co to...co to ma być?! Zabierzcie, fuuu. Ble sio sio. Zaczęłam skakać jak oparzona i klaskać pod kolanami. Ooo gdybym teraz miała indeks sprawności fizycznej z szybkości miałabym maksimum punktów.

 ~Narrator~
Riker martwił się gdyż jego przyjaciółka nadal nie wracała, a wyszła dobre piętnaście minut temu. Leżąc tak nagle usłyszał pisk.
- Kuźwa to pewnie Mag. - Chłopak szybko wybiegł z namiotu i pobudził swoich towarzyszy.
- Stary, co jest? - Zapytał zaspany Ross
- jest 3 w nocy, a ty budzisz nas? Why? - Słuchajcie Mag poszła za potrzeba i nie wraca juz od dłuższego czasu. Przed chwila usłyszałem pisk, należący najprawdopodobniej do niej. Rozdzielamy sie i jej szukamy. Najlepiej chodźmy tak, jak byliśmy parami w namiotach. - Blondyn zakończył swój monolog i wyruszył na poszukiwania. Co poniektórym z grupy nie podobało sie rozporządzenie o parach, ale przyjęli to dzielnie na klatę i poszli w las...


____________
Jak obiecałyśmy, rozdział jest!
Mam nadzieje, że się podobał :)
Jeśli będą jakieś błędy przepraszamy <3 
Serdeczne pozdrowienia <3 

czwartek, 3 kwietnia 2014

Rozdział 11 "Wyprawa" Cz. 1

~ Rocky ~
Wczoraj nawet nie wiem dokładnie, kiedy pozasypialiśmy. Tak po prostu Alex uśpiła mnie i Rossa swoim głosem, a nie powiem, śpiewa pięknie i jeszcze tak cudownie gra na gitarze. Po tym, jak zbudziłem się z letargu i w pełni odzyskałem świadomość zorientowałem się, że śpię na klacie brata, przytulony do niego. Eeeee normaaa... Chwila. Co?! Nie, nie, nie, nie! Poderwałem się raptownie z miejsca budząc przy tym blondyna. 
- Rocky, co ci jest? Zrywasz się jak jakiś palant. - Oznajmił  przecierając swoją dłonią twarz. 
- Nie ważne, ale też byś tak zrobił na moim miejscu jakbyś dowiedział się, w jakiej pozie spaliśmy. - Powiedziałem, a mina Rossa wyrażała dosłownie wszystko, co powinien czuć ( niepewność, zdziwienie, strach i w pewnym sensie zażenowanie).  - Dobra nie ważne. Która godzina? 
- Jest już.... - Spojrzał na zegarek w telefonie -... a raczej dopiero 7:30? Co?! - Krzyknął zdziwiony, ale i tak zatkałem mu ręką buzię. 
- Ciszej bądź. Jesteśmy w pokoju Alex, a ona jeszcze śpi. - upomniałem go i zdjąłem rękę z jego ust. Fuuuu oślinił mi ja! 
- A no tak. - Odpowiedział i spojrzał na łóżko dziewczyny. - Wczoraj dała czadu, a dzisiaj tak słodko śpi prawda? - Rozczulił się i spojrzał na mnie, a ja zrobiłem swoje słynne brewki. Ross szybko się jednak opamiętał. 
- To..to znaczy chyba nie? Pff przecież nie wiem, kiedy dziewczyny słodko śpią. Nie wiem, czy właśnie tak jak ona śpi to jest słodko. No, bo co niby, że uśmiechnie się przez sen, ma twarz jak aniołek i rozczochrane słodko włoski to już jest słodko? - Jednym słowem mój brat pogrążał się coraz bardziej. 
- Stary.. -Zacząłem 
- Nie, nie wiem czy to słodkie. 
- Stary, ale... 
- Rocky daj spokój. Jaka jest twoja definicja słodkości?
- Ross Kuźwa nie przerywaj mi! Chcę powiedzieć, że ja ci nic nie powiedziałem, a zacząłeś się tłumaczyć jak głupi. Stary, to przykre, ale..... Pogrążyłeś sam siebie. - Odpowiedziałem, po czym wybuchłem niepohamowanym śmiechem. 
- Pf, to nie było śmieszne. Chciałem tylko, żeby nie było niejasności. - Udał, że zarzuca włosy do tyłu i kręcąc tyłkiem wyszedł z pokoju. 
- Aha. Czyli kiepska parodia Delly? Oj siostra nie będzie zadowolona, jeśli ktoś przypadkiem jej to powie. - Powiedziałem sam do siebie i szatańsko potarłem ręką o rękę, po czym wyszedłem z pokoju spoglądając jeszcze raz na Alex i uśmiechając się.

~ Ross~ 
Ygh, jaki ja jestem głupi. Kurcze noo... Wkopałem sam siebie! Masakra jakaś! Dobra Ross opanuj się. Przecież nic się nie stało. Oprócz Rocky'ego nikt cię nie słyszał, prawda? O nie. A jeśli Alex nie spała tylko udawała i wszystko słyszała? Nie wiem ile się tak zastanawiałem, ale przerwał mi Rocky. 
- Nad czym tak dumałeś? 
- Ymmm w sumie to nad niczym interesującym. Co robimy? 
- Może zrobimy śniadanie dla wszystkich? 
- Jesteś pewien? Po pierwsze: Nie otrują się? Po drugie: Myślisz, że będą chcieli to zjeść?- Zapytałem śmiejąc się. Brat chwile się zastanawiał, po czym odpowiedział
- W sumie masz rację, ale nie zaszkodzi spróbować.- Po tych słowach zabraliśmy się za przygotowywanie naleśników.

~ Narrator ~
Podczas gdy w kuchni trwał istny survival między chłopcami, a uwaga: MĄKĄ, na górze ludzie zaczęli się budzić. Najprędzej obudziła się Rydel. Dziewczyna podniosła ospale głowę z podłogi zobaczyła Mag i Rikera dość w jednoznacznej pozycji. Chłopak spał bez koszulki, a  brunetka spała na nim. Dosłownie! Mag całym swoim ciałem leżała na Rikerze.
Każdy, kto by teraz wszedł do pokoju dziewczyny pomyślałby tylko o jednym, takie też myśli przeszły przez głowę blondynki, na co wybuchła śmiechem budząc przy tym swoich towarzyszy. Gdy tylko otworzyli oczy, blondyn gwałtownie poderwał się z łóżka zrzucając przy tym Maggie na podłogę. 
- Ałłłlł! - Zawyła rozmasowując swoje ramię.
- Co ja ci zrobiłam?! 
- Wybacz mała, ale byłem w szoku. Nie codziennie w końcu budzę się i widzę twarz mojej przyjaciółki dwa centymetry od mojej, a w dodatku jeszcze śpiącej na mnie.
-Taaaa, nie ważne… Idę się ogarnąć i zaraz pójdę na dół zrobić śniadanie, bo pewnie Ross, Alex i Rocky jeszcze śpią.
Dziewczyna wyjęła ze swojej szafy ubrania i wyszła z pokoju udając się prosto do łazienki. W tym samym czasie Riker włożył na siebie koszulkę i spodnie i zszedł na dół, gdzie spotkał Ross'a i Rock'ego robiących naleśniki, postanowił im pomóc. Po nie całych dwudziestu minutach dziewczyna wyszła, gdy nagle z dołu usłyszała hałasy, lekko się przestraszyła, więc postanowiła zejść na dół i to sprawdzić. Schodząc po schodach słyszała ciche podśpiewywanie, gdy była już na dole i stanęła w progu do kuchni szczęka jej po prostu opadła. Dziewczyna była mocno rozbawiona. Zobaczyła Rikera śpiewającego do widelca, który się kręcił z nim w kółko. Ross i Rocky ujrzeli Maggie, ale tylko się uśmiechnęli i zajęli się dalszą robotą. Po trzech obrotach Riker otworzył oczy i stanął jak wryty. Jego brązowe oczka w tym momencie zobaczyły całą czerwoną Mag, która już nie mogła wytrzymać i wybuchła niepohamowanym śmiechem.
-ymmm.. Hej Mag...
Mag nie odpowiedziała, bo nie mogła powstrzymać się o śmiechu, ale po paru sekundach jej to się udało.
-Dobra, udam, że tego nie widziałam- dziewczyna szeroko się uśmiechnęła i zasiadła na krześle
-Kochana, ty nie wiesz, co on wyprawia w domu- odezwał się Ross
-Zamknij się- burknął Riker, na co Maggie, Rocky i Ross wybuchli śmiechem.
Dziesięć minut później naleśniki były zrobione, a w salonie pojawiła się Alex z Rydel.
-Cóż tak ładnie pachnie?- Spytała Alex
-Rocky i Ross zrobili naleśniki- powiedziała Mag
-Hola! Hola! Ja też pomagałem nie?
-Tańcząc z widelcem?- Rocky i Mag powiedzieli w tym samym czasie, na co Ross wybuchł śmiechem
-Co?- Odezwała się zaspana Delly
Mag opowiedziała, co ujrzała jak zeszła na dół, a potem zabrała naleśniki i  swoich przyjaciół do salonu, następnie zaczęli jeść. W trakcie drzwi do domu się otworzyły, a pokazał się w nich Mat, który ledwo żył.
-OOo hej! Wybaczcie, ale padam idę się odświeżyć i spać,  później pogadamy.- Mężczyzna zdjął buty i poszedł w stronę łazienki, a potem do swojego pokoju i zasnął.
Przyjaciele skończyli jeść, posprzątali potem rozmawiali, w pewnym momencie Rocky wpadł na pewien pomysł.
-Ejj! Mam genialny pomysł!- Krzyknął
-Ty? Genialny pomysł? Nie możliwe!- Odezwała się Delly
-Śmiesz wątpić? No cóż, ale wracając... Może by tak wyskoczyć za miasto pod namioty dzisiaj? Co będziemy tu robić? Zrobimy jakieś ognisko, albo coś? 
-Tyy stary, to faktycznie dobry pomysł-odpowiedział Riker, na co reszta kiwnęła tylko głową.
-Haa mówiłem, że genialny pomysł! 
-No spoko, ale, o której?- Spytała Mag
-koło 17:00?-Zaproponował Ross
-No spoko, to może wybierzemy się na małe zakupy przed wyjazdem?- Odezwała się Alex
-Jasne, ale to gdzieś godzina góra dwie okej? My wrócimy do domu, odświeżymy się, a potem przyjedziemy po was?- Odezwała się dotychczas nic niemówiąca Delly
-Zgoda!- Dziewczyny krzyknęły chórem, na co Lynch'owie się uśmiechnęli, przyjaciele się pożegnali i udali się w stronę swojego domu.

~Delly~
Ooo nie! Nie wracam z tymi głupkami do domu przez miasto nigdy więcej. Ross wskoczył Rikerowi na barana i klepiąc go ręką po tyłku wrzeszczał "Wista Wio Rikuska". 
Nie wierzę po prostu. Zmieniam zdanie. Teraz to Rocky jest ten "normalny".
Razem z brunetem sprintem puściliśmy się do domu, byleby jak najdalej od parki tych blondynów.
Weszliśmy zdyszani, ale i roześmiani do domu. Mój uśmiech znikł wraz z pojawieniem się pewnej osoby. Ellington. 
- Umm hej? - Przywitał się. Zaskakujące, że Rocky nie podbiegł do przyjaciela i z entuzjazmem mu nie odpowiedział, tylko stanął obok mnie i objął ramieniem. 
- Hej- odpowiedzieliśmy beznamiętnym tonem głosu i poszliśmy na górę, każdy do swojego pokoju. Weszłam do mojego różowego królestwa i oparłam się plecami o drzwi. Dlaczego słowa chłopaka mnie tak zabolały? Przecież nie raz się kłóciliśmy, ale zawsze miałam do tego lekceważący stosunek, a teraz? Co sie stało? Kuźwa Rydel, co się z Tobą stało?! - Krzyczałam na siebie w myślach.
Nie tak nie będzie. - Pozbierałam się, wybrałam ubrania z garderoby i poczłapałam do łazienki. Po piętnastu minutach wyszłam w pełni gotowa. 
- LUDZIE! Pakujcie wszystko, co potrzebne, zaraz jedziemy po dziewczyny, zakupy zrobimy po drodze! Raz, dwa!- Krzyczał Rocky
Rocky wyjął telefon i wybrał numer najprawdopodobniej do Alex, a ja dalej pakowałam resztę potrzebnych rzeczy.

~Narator~
-Dziewczyny! Za dwadzieścia minut podjedziemy pod was autem Rikera, zakupy zrobimy po drodze, aaa i zapytajcie się, może Matt pojedzie z nami, Rydel się ucieszy. Do zobaczenia!
Chłopak się rozłączył i zaczął pomagać Delly
Dziesięć minut później
-Ellington cholera jasna rusz swoją dupę! Zaraz się spóźnimy!- Krzyczał Riker, który pakował wszystko do bagażnika, gdy już wszystko było gotowe, wsiedli do auta i pojechali pod dom Alex.
Dziewczyny właśnie kończyły się pakować, i zdążyły jeszcze namówić Mata, żeby pojechał razem z nimi.
Riker zatrąbił trzy razy i po chwili Alex, Mat i Maggie byli przy aucie, wsiedli i wyruszyli w drogę…

CDN J
_____________________
Hejoo! <3
Mamy kolejny rozdział, przepraszamy, że musieliście trochę poczekać..
Z racji tego, że został on podzielony na dwie części, rozdział nie zalicza się do długich.
Może nie jest najlepszy, ale mamy nadzieje, że się wam podobał :)
Pamiętaj!
Komentujesz = Motywujesz <3
 Serdeczne pozdrowienia Pysiek i Renia ;3

środa, 2 kwietnia 2014

:D

No Siemka Miśki! 
Zastanawiacie się, dlaczego powróciłyśmy do blogów?
Odpowiedz jest prosta. Blogi zostały usunięte 1 kwietna, a to jest prima aprilis.
Może niektórzy się domyślili, a może nie, ale to nasze zlikwidowanie blogów, to taki nasz drobniutki kawał.
A teraz jak na spowiedzi, Przyznawać się, kogo nabrałyśmy, a kto sie nie dał?! XD


Pozdrawiamy Pysiek i Renia