niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 14 "Urodziny" Cz.2

~Narrator~
-Uważaj! - Krzyknął ktoś za Maggie i brunetka zaraz po tym została popchnięta jednocześnie uratowana przed piratem drogowym. Odwróciła się i zobaczyła swoja przyjaciółkę czołgająca się w jej stronę.
- Alex! Alex nic Ci nie jest?- Zapytała z troską w głosie widząc blondynkę z rozwalonym łukiem brwiowym.
-Nie spokojnie. Zagoi się, z reszta bywało gorzej nie? - Szesnastolatka zaśmiała się cicho chcąc, choć trochę rozładować napięcie.- Mniejsza o mnie. Ty! Jak się czujesz? Czemu wybiegłaś z imprezy, myślałam, że dobrze się bawisz? - Mówiła z troską w głosie, jednak blondynce odpowiadała głucha cisza.- Mag? Ej, co się stało?
-Myślałam, że coś.... Że ona mnie, że będzie dobrze... W końcu będzie dobrze, a wyszło jak zwykle. Widziałam, jak.... - Dziewczyna coraz bardziej zachodziła się płaczem.
-Co? Sorry, ale nic nie zrozumiałam. Spokojnie opowiedz, co się stało! - Powiedziała blondynka i objęła przyjaciółkę ramieniem.
- Jak wróciłam z toalety widziałam chłopców jak tańczyli w samych bokserkach na stole.....
- Hahahaha tak, widziałam to i myślałam ze wybuchnę śmiechem. Skisłam normalnie. - Alex zaśmiała się, jednak ucichła spotykając się z groźnym spojrzeniem brunetki. - Sorry. Kontynuuj.
- No wiec po nieudanej próbie ściągnięcia ich z mebla odwróciłam się i chciałam iść do Ciebie, ale wtedy zobaczyłam jego całującego się z jakimś pustakiem.
-Kogo "jego"? - Szesnastolatka dalej nic nie rozumiała, chociaż zaczęła się domyślać. - Czeeeeeeeeekaj chwile! Rikera tak? - Brunetka przytaknęła potwierdzająco głową i zaczęła opowiadać dalej.
-Myślałam, ze on coś do mnie czuje, że może będziemy razem, że pokochał mnie tak samo jak ja jego. Bo w końcu dzisiaj przez cały dzień nie zachowywaliśmy się jak przyjaciele. Nawet zabrał mi wczoraj telefon jak byliśmy na plaży i powiedział, że albo go pocałuje albo urządzenie poleci do wody.- na samo wspomnienie tego wydarzenia dziewczyna uśmiechnęła się promiennie, lecz chwile po tym ten uśmiech znów zakrył potok łez. - Na imprezie tańczyliśmy i nawet się całowaliśmy.
-Sorry, że Ci przerywam, ale wiesz ze sceny wszystko było idealnie widać. Posłuchaj mnie mała, przecież on się upił. Jak my się bawiłyśmy razem to ten poił się alkoholem. - Blondynka próbowała w jakiś sposób usprawiedliwić przyjaciela
- A Ty niby skąd to wiesz, co? Przestań go usprawiedliwiać!- Maggie podniosła się z ziemi i coraz bardziej podnosiła głos.
- Nie podnoś na mnie głosu ok?! Rozmawiałam z Rossem i mi opowiadał!
-Przepraszam. Masz racje A bardzo dramatyzuje. Po prostu zraniło mnie to i tyle.
-Dobra, nie ważne. Chodź wracamy, bo chce mi się spać. - Blondynka podniosła się z ziemi i razem z przyjaciółka udali się do domku. Zaraz po przyjściu do domu poszły do pokoi spać.

~ Piec godzin później~
Kolejny piękny słoneczny dzień w Los Angeles. Miasto już tętniło życiem, a na obrzeżach miasta nasi bohaterowie budzili się z okropnym bólem głowy i wielkim pragnieniem, które potocznie zwie się kacem.
Pierwsi obudzili się Rydel i Ellington. Oboje udali się do kuchni i nie zamieniając ze sobą słowa robili śniadanie.
-Delly posłuchaj ja tak nie mogę! Przepraszam Cię Za to co powiedziałem, nie chciałem, żeby tak wyszło. Proszę wybacz. To boli, kiedy widzę Cie, a Ty się do mnie nie uśmiechniesz. To boli, kiedy przechodzisz obok mnie  obojętnie udając, że mnie nie znasz. To boli, kiedy odzywasz się do mnie tylko służbowo. - Chłopak mówił to z coraz większym żalem w glosie.
-Mnie tez to boli Ell. Ale boli mnie tez to,  że ciągle naskakujesz tak na Matta! Przestań w końcu to robić! Śmieszne jest tu to, że nienawidzę Cię za to, ale jednocześnie tak strasznie lubie!- Pinki wtuliła się w przyjaciela, a on w nią.
- Proszę powiedz to jedno słowo. - Wyszeptał w jej włosy
- wybaczam.- Odszepnęła mu prosto do ucha. Znów pogodzeni przyjaciele dokończyli robić śniadanie dla wszystkich. Teraz sztywna atmosfera odeszła w dal, znów zachowywali się jak dawniej.
Dwadzieścia minut później przy stole byli praktycznie wszyscy. Brakowało jedynie Smith i Marshall.
-Mag, Alex schodźcie już! Śniadanie czeka! - Krzyknął Rocky i zaraz na schodach pojawiła się brunetka, a za nią jej przyjaciółka.
- Boże kochany, co wam się stało?! - Krzyknęli wszyscy, przestraszeni ich wyglądem. Teraz wyglądały jeszcze gorzej. Maggi miała rozdarte łokcie i kolana, a Alex rozcięty luk brwiowy i pozdzierane kolana.
- Eeee to nic takiego! - Alex wyminęła przyjaciół i zabrała się za jedzenie.
-Jak nic takiego?! Patrz się na swoja buźkę! - Powiedział Ross i otarł blondynce zaschnięta krew.
- Daj spokój. Bywało gorzej. Dobra jestem strasznie głodna. Jedzmy! - jak powiedziała wszyscy tak zrobili. Gdy przy stole była prowadzona żwawa konwersacja, jedna osoba milczała. Ta osoba była
owa brunetka.
-Maggie, a Ty, co tak cichutko siedzisz?- Zauważył Riker i złapał dziewczynę za rękę.
-Nie Twój zakichany interes! - Burknęła i cofnęła dłoń.- Nie jestem już głodna. Wychodzę!
-Mag ale zaraz będziemy wracać do domu. - Zawołał za nią Ellington
-Poradzę sobie. - Dziewczyna wyszła pozostawiając prawie wszystkich zaszokowanych jej złym humorem.
-Riker, powinieneś za nią iść. Powinniście porozmawiać. -Alex nakłaniała przyjaciela. Blondyn popatrzył na nią niezrozumiale, ale po chwili również wyszedł
.
~Riker~
O co chodziło Mag? O co chodziło Alex? Czemu akurat to ja mam iść za nią? Czemu musimy porozmawiać? Czy coś się wczoraj na imprezie wydarzyło? Zrobiłem coś nie tak?
Idąc tak i rozmyślając zauważyłem brunetkę siedząca pod palma przy wyjściu z plaży, nawet się nie zastanawiając pobiegłem w jej stronę.
-Mag! Jak dobrze Cię widzieć? Szukałem Cię!
- Weź odejdź, co? Idź do tego plastika. -Odburknęła i nadal wpatrywała się w fale oceanu
-Ok, nie lubię kapryśnych panien, po prostu wal prosto z mostu. Powiedz, co jest nie tak, przywal mi, ale błagam nie karz mi się domyślać.
-Chcesz wiedzieć, co jest?! TY jesteś! Ty i ten plastik, z którym się lizałeś na moich urodzinach! - Mówiła, a właściwie krzyczała wstając z piasku. - A z resztą... Co ja się unoszę? Twoje życie, możesz sobie robić, co chcesz tylko tym razem ja Cie proszę żebyś Ty nie kazał mi się domyślać, co jest po miedzy nami. Całujesz mnie, przytulasz, trzymasz za rękę, ROBISZ MI NADZIEJE, a później robisz to z inna. Mam dość takiego czegoś, mam dość użalania się nad sobą, ale niestety inaczej nie potrafię skoro historia na okrągło się powtarza! - Zrezygnowana z powrotem usiadła, a ja zaszokowany tuż obok niej.
-Mag ja byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię. Też nie wiem dokładnie, co jest po miedzy nami. Wiem, ze nie jesteś mi obojętna i że nie jesteś tylko moja przyjaciółka.... Nie wiem dokładnie, co czuje. Teraz proszę Cie tylko o wybaczenie skoro naprawdę zabolał Cie ten widok.
-Nie coś ty, w ogóle mnie nie zabolał, całujesz się na MOICH urodzinach z jakąś typiarą, no, ale dobra wracając, sama nie wiem czemu aż tak bardzo i czemu aż tak to przyjęłam. Ja tez Cię przepraszam za te moje "kaprysy" - powiedziała z kwaśnym uśmiechem robiąc cudzysłów w powietrzu.
-Oni pojechali już do domu, to, co my tez wracamy? Co Smith, to, co powiesz na dluuuuuuuuugi spacerek do domu? - Dokuczałem jej, chciałem ją, choć trochę rozbawić choćby swoją głupota
-A ja na to jak na lato Lynch. - Wystawiła mi język i ruszyła na przód.

~Maggie~
-Moooooooje noogi! - Marudziłam już tak chyba z piętnaście minut. -Riker... Riker? RIKER!! - Wrzasnęłam mu do ucha, a ten zdenerwowany zapytał
-Co Maggie, co?!
-Daleko jeszcze? - Zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Nie....
-Daleko jeszcze?
-Nie! - Blondynek stawał się coraz bardziej podenerwowany. Skąd wiem? Ach ta zdradziecka żyłka na szyi i czerwony kolor na policzkach
-Daleko jeszcze?
-TAK MAG! TAK DALEKO!
-Ale moje nogi.. - Powiedziałam smutna. Wtedy blondyn  kucnął przede mną, żebym mogła wskoczyć na jego plecy i tak właśnie minęła nam droga na przystanek. Stamtąd łapaliśmy już stopa. Z początku nikt  nie raczył zatrzymać auta, ale po dłuższej chwili zatrzymała się czarna Audi Q7 . Przednie szyby się otworzyły, a tam zauważyliśmy.... Ciocie Anne?
-Anna? A co  Ty tu  robisz? - Zapytałam zdezorientowana
- Alex  powiedziała, że pewnie wracacie pieszo, a z racji tego, że robi się późno  i  mieszkamy na drugim końcu miasta pomyślałam, że po was wpadnę, a teraz wskakujcie. - Jak kobieta rozkazała tak zrobiliśmy. Droga minęła nam spokojnie. Kiedy jednak weszliśmy do budynku zobaczyliśmy przyjaciół oblegających kanapę jednak było widać, że są czymś zdenerwowani. Gorączkowo wpatrywali się w monitor laptopa Matta.
- Cooooo jest? - Przeciągnęłam ostatnia samogłoskę z niepewnością w glosie. Razem z Rikerem podeszliśmy do komputera i zerknęliśmy na niego. Jedyne, co teraz nasuwało mi się namysł to właśnie to, że to są chyba jakieś jaja! Ukryta kamera czy co?! Chciałam coś powiedzieć, jednak mój towarzysz wyjął mi to po prostu z ust.
- O ja pier**le!

___________
Jejku.... Jest mi strasznie wstyd i smutno. Strasznie was zaniedbałyśmy i bloga również, ale błagam spróbujcie zrozumieć. Koniec roku szkolnego i trzeba popoprawiać oceny. Ja na szczęście mam juz spokój, jeszcze pozostaje czekać na nasza kochana Renie <3.
Mam nadzieje, ze wam sie spodoba, a jak nie to ... Nie wiem. Po prostu wtedy wyraźcie swoja SZCZERA opinie. Jeśli macie jakieś uwagi, zastrzeżenia, prośby czy co kolwiek to śmiało pisać w komach, na gg albo e-mail.
Pozdrawiamy Pysiek i Renia :*