środa, 14 maja 2014

Rozdział 14 "Urodziny" Cz. 1

~Narrator~
Przez te pięć dni przyjaciele nie mieli chwili wytchnienia, gdyż, co chwile trzeba było dopracowywać coś na imprezę. W końcu nadszedł ten wyczekiwany dzień przez wszystkich mianowicie: 15 lipiec.
Zegar wybił godzinę dziesiątą. Uradowana Maggie wybiegła ze swojego pokoju zmierzając w kierunku sypialni swojej najlepszej przyjaciółki, żeby pochwalić się, że w końcu skończyła osiemnaście lat! Weszła  do jej pokoju, ale niestety nie zastała tam blondynki. Zeszła na dół, tam też nie było Alex, ani ciotki Anny. Dziewczynie zrobiło się bardzo przykro, że nikogo nie ma  w domu.  Pomyślała, że wszyscy ją olali, ale nie miała pojęcia, że Alex, Ciotka Anna z Lynchami i Ratliffem od godziny ósmej są już w domku na plaży i szykują wszystko do imprezy niespodzianki. Brunetka postanowiła pooglądać telewizję, przeszukała wszystkie programy i znalazła kanał, na którym leciał jeden z ulubionych filmów Alex, mianowicie „October Baby”.  Podczas filmu po policzkach dziewczyny ciekły łzy, ale gdy film się skończył Maggie kompletnie nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Postanowiła pójść do swojego pokoju i zanurzyć się w lekturze ulubionej książki, czyli „O krok za daleko”. 
Dziewczyna uważa, że czytanie książek w każdej wolnej chwili to jest zanurzenie się w świecie wyobraźni proponowanym nam przez kogoś innego, przez autora i oderwanie się na jakiś czas od szarej rzeczywistości.

~Oczami Alex~ 

Od rana do czternastej na nogach. Jestem pa-dnę-ta! Ale czego nie robi się dla przyjaciółki? 
-Alex, weź Rossa i jedźcie do Mag, pewnie umiera z nudów.- zaproponowała Delly
- A może ja z nią pojadę?- Rocku wystąpił przed szereg i już chciał łapać za kluczyki.
-NIE! Po pierwsze Rydel kazała wziąć MNIE, nie ciebie, a po drugie jesteśmy tu moim autkiem.- ok o co im chodzi? Serio, nie mam pojęcia.
-Dooobra? No to chodź Ross.- złapałam blondyna za rękę. - Pa wszystkim. Widzimy się o dziewiętnastej- krzyknęłam wgłąb domu i trzymając blondyna za rękę udaliśmy się do auta. Usiedliśmy wygodnie, zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. Z domku na plaży do domu mojej cioci, a teraz i naszego jedzie się godzinę. Oznacza to wspaniała podróż z... Rossem. Sama nie wiem czemu ale krepuję się przy nim. Zaczęłam miętolić swoją pieszczochę. Moje ręce powoli robiły się wilgotne. Czemu? Co się dzieje?!
- Czemu siedzisz tak cichutko? - zapytał na chwile odrywając wzrok od jezdni i przenosząc go na mnie. 
- Ja? Ymmm..nooo... a tak jakoś...- odpowiedziałam wymijająco.
- Nie ufasz mi prawda? - w oczach blondyna, jak się tak przypatrywałam, gdzieś można było dostrzec smutek? Dlaczego?
- Nie, że Ci nie ufam... po prostu nie jestem do Ciebie tak bardzo przekonana jak...
-Do Rocky'ego..- dopowiedział za mnie i znacząco pokiwał głową.
-Przepraszam.- powiedziałam i spuściłam głowę. Wtedy poczułam czyjś dotyk na mojej lewej ręce. Podniosłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętego Rossa trzymającego moją dłoń. Było mi bardzo przyjemnie. Czas się do niego zbliżyć i spróbować mu zaufać.Odwzajemniłam jego uścisk, a na twarz chłopaka wkradł się jeszcze większy uśmiech. 
- W tym radiu nie leci nic dobrego.- odparła blondyn wsłuchując się w to.... coś. Krótko mówiąc cała piosenka jest o seksie... fest! 
- Poczekaj. - uśmiechnęłam się chytrze i wolną ręką wyciągnęłam iphone z kieszeni.Podłączyłam go do odtwarzacza i już po chwili w aucie rozniósł się anielski głos Jamesa w piosence Metallicy- Nothing Else Matters. Kocham tą nutę! Rossowi chyba też się spodobała bo uśmiechnął się do mnie promiennie i zaczął podśpiewywać razem ze mną. 
- Powiesz mi swoje ulubione zespoły?- zapytał przymrużając jedno oko. Bał się czy co?
-Przecież byłeś u mnie w pokoju.- zaśmiałam się 
-No, tak ale chcę wiedzieć dokładnie. 
-No więc Metallica, Guns N'Roses, Red Jumpsuit Apparatus, Dead by april, Bullet for my valentine, ogólnie rock i.... WY. W sensie R5. Tak wiem, wiem to dziwne ale cóż... bywa. - zaśmiałam się, a Ross jeszcze bardziej ścisnął moją rękę i delikatnie ją uniósł. Trzymając moją rękę, końcówkami swoich palców zmienił biegi. To słodkie, że nawet na chwile nie chciał jej puścić. 
- To nie jest dziwne, tyko... urocze. - nie wytrzymałam, sama nie wiem dlaczego odpięłam pas i dałam chłopakowi buziaka w policzek. 
-Już nigdy więcej go nie umyję!- krzyknął, a ja się zaśmiałam. Dalsza droga minęła nam na poznawaniu się bliżej. Zaskakujące, trochę już jesteśmy w Los Angeles, a ja nawet nie wiedziałam, że Ross na żółte ściany w pokoju i, że ma plakat Metallicy w garderobie. Po prostu szok! 
- No to jesteśmy.- blondyn zaparkował swoją audi tt i dopiero teraz puścił moją dłoń, żeby wyciągnąć kluczyki ze stacyjki. Wyszedł z auta pierwszy i otworzył mi drzwi. 
-Dziękuję.- uśmiechnęłam się i udaliśmy się do naszego domu. 
-Maggie! Hallo, jesteś? - nic, odpowiadała mi głucha cisza. Popatrzyłam na blondyna i razem znowu trzymając się za ręce weszliśmy po schodach. Drzwi do pokoju naszej przyjaciółki były uchylone. Otworzyliśmy je szerzej i weszliśmy do środka. Na łóżku leżała brunetka pogrążona w świecie wyobraźnie, że słuchawkami na uszach. Po chwili podniosła wzrok z nad książki, pewnie poczuła się obserwowana. 
Na mój i blondyna widok zdjęła słuchawki i zlustrowała nas wzrokiem, który zatrzymał się na naszych dłoniach. Zrobiła brewki, a ja kiedy zaczaiłam o co chodzi odskoczyłam od Rossa jak oparzona. 
- Dawaj, szykuj się jedziemy na wycieczkę. Jesteśmy już tyle w Los Angeles a nie widziałyśmy nic oprócz plaży i drogi do domu Lynchów.
-Dobra, nie gorączkuj się. Gdzie jedziemy?
-Nie mam pojęcia. Ross pokaże nam najciekawsze miejsca, prawda?- zapytałam robiąc maślane oczka.
-Heh, no jasne. To ja poczekam...- nie dałam mu dokończyć 
-Maggie niech się przygotuje, a my chodźmy do mojego pokoju, no chyba, że wolisz...
-Nie, chodźmy do Ciebie.- i już po chwili znajdywaliśmy się w moim pokoju. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że jesteś instrumentalistką. 
-Czemu? Aż tak trudno w to uwierzyć?
-Nie, tylko tak po prostu. - odpowiedział drapiąc się po karku. 
-Doooobra? To ja idę się przebrać, a Ty... Ty niczego nie dotykaj. - rzuciłam na odchodne i weszłam do łazienki. 

~ Oczami Rossa~

Alex i Mggie to świetne dziewczyny. Nie wiem jak mogłem być taki głupi, przecież one nawet na oszustki nie wyglądały. Eh, tak, to własnie Ross i jego głupi tok myślenia. Kolejne pytanie jakie odbija sie w moich myślach to: Kim jest dla mnie Alex? Blondynka jest świetna, mądra, utalentowana i ma zamiłowanie do muzyki. Rzec można wręcz, że to mój ideał, ale problem stanowi mój brat. To jemu dziewczyna bardziej  ufa, to z nim spędza więcej czasu. Ehhh głupie to  wszystko. Wstałem z łóżka i zacząłem rozglądać się po pokoju. Nad łóżkiem wisiały plakaty, w rogach instrumenty, na regałach były książki i płyty jej ulubionych zespołów. Nawet był tam nasz Louder! Krótko mówiąc nic się nie zmieniło odkąd byłem tu pierwszy raz. Chociaż nie. Na ścianie wisiała wielka antyrama a w niej zdjęcia. Z Maggie, Mattem, moim rodzeństwem i ze MNĄ! Nad zdjęciami był napis "Best Friends Forever", to słodkie. 
- Dobra no to możemy iść. Mag już pewnie czeka..- dziewczyna wyszła z łazienki w krótkich szortach, luźnej koszulce z napisem " You only live once"  i czarnych martensach. Wyglądała świetnie. Wyszliśmy z jej pokoju i zeszliśmy na dół gdzie czekała już Mag.
-No nareszcie, ile można czekać!- burknęła zła. Brunetka była ubrana w luźną bluzkę z napisem "YOLO", krótkie spodenki i converse. Zmówiły się czy co? 
- To gdzie najpierw chcecie jechać?- zapytałem
-Nie wiemy. Ty nam pokaż co najciekawsze w słonecznej Cali. - powiedziała Mag i razem z blondynką wyszły z domu. Brunetka zamknęła drzwi na klucz i wsiedliśmy do mojego auta. Jeździliśmy po LA, chodziliśmy po plaży, mamy zdjęcia z Hollywood. Ogólnie czas minął nam na super zabawie. Zbliżyliśmy się z dziewczynami do siebie. Mogę oświadczyć, że ten dzień zapisuję do jednego z najlepszych w moim życiu. 
-To gdzie teraz moje drogie panie?- zapytałem dostojnym głosem. Dziewczyny popatrzyły po sobie i nagle uśmiechnęły się znacząco. O nie, nie, nie tylko nie...
- ZAKUPY!!- wykrzyknęły obie    .... zakupy. Dopowiedziałem sobie i pacnąłem się w czoło. Droga do centrum nie dłużyła nam się. Ja prowadziłem, a dziewczyny konsultowały po między sobą co kupić. Ach te kobiety. Nie wiem jak Riker wytrzymuje z Delly na zakupach. 
~ Jakiś czas później~ 
-Iiiileeee jeszcze?- marudziłem tak już od dobrych dziesięciu minut. Złaziliśmy praktycznie całą galerie, a dziewczyny kupiły sobie tylko buty. Alex jak to ona czerwone martensy, a Maggie czarne szpile. 
- Nie marudź. Jeszcze jeden sklep. - brunetka weszła do niego, a Alex podeszła do mnie.
-Jeszcze tylko jakaś sukienka. Przecież na swoją osiemnastkę nie może iść w byle czym prawda? Później sobie ode mnie... znaczy od nas odpoczniesz. - puściła mi oczko i weszła za przyjaciółką do sklepu.
- Ale ja nie chcę odpoczywać od was, tylko od.... tych sklepów.- szepnąłem i również wszedłem tam gdzie dziewczyny. 
Pół godziny, tysiąc przymierzonych kiecek i wreszcie ta idealna. Mag piękna czerwona sukienka do połowy ud, a Alex tradycyjna czarna sukienka przed kolana. Ładnie i schludnie, wręcz idealnie. Nagle do blondi zadzwonił telefon, odeszła na bok i zaczęła rozmawiać jedyne co można było usłyszeć to jej zdenerwowany głos. 
-Mag, nie przebieraj się! Płacimy i musimy jechać!- krzyknęła i popatrzyła na mnie. Chyba wiem o co chodzi. 
- Tak, bo jest takie miejsce jedno, a za niedługo będą zamykać i chcę wam je koniecznie pokazać. 
- No ok?

~Oczami Maggie~

Ross i Alex zachowywali się dziwnie, nawet bardzo. Najpierw te ręce, tajemniczość, dziwne zachowanie. Może są razem i chcą to ukryć? Nieee to głupie, Alex na pewno by mi o tym powiedziała. Jechaliśmy i jechaliśmy, aż w końcu stanęliśmy. 
-Plaża? To jest to co tak "bardzo" chciałeś nam pokazać?- zapytałam i popatrzyła na niego groźnie. 
- A co nie podoba Ci się? Pfff! - ta, jak to Lynch udał obrażonego. Zupełnie jak jego starszy, kochany, uroczy, boski, seksowny braciszek. Ach Rikeer. Ygh, dobra Mag ogarnij się. Znowu się rozmarzyłaś! 
- Maggie, nie obrazisz się, jak Cię zostawimy? Muszę porozmawiać o czymś z Rossem. - aha, czyli nie dość, że zapomniała o moich urodzinach, byłam olewana przez nią i resztę też chce jeszcze mnie zostawiać dla.... Rossa? 
- Nie nie oczywiście, że nie! Jak bym mogła!- wymusiłam uśmiech, ale z tej plątaniny uczuć jakie gotowały się w mnie, na mojej twarzy wymalował się grymas. No i znowu zostałam sama...
- Szczęśliwej osiemnastki Mag!- szepnęłam sama do siebie i kopnęłam piasek. No nic, nie zostało mi nic innego, żeby przejść się po plaży, bo od domu jestem baardzo daleko. Idąc tak przed siebie zobaczyłam bardzo śliczny i duży domek letniskowy. Ku mojemu zdziwieniu był otwarty. Podeszłam bliżej i weszłam do środka. Dziwne. Wszędzie było ciemno, a światło wpływało do środka tylko przez otwarte drzwi. 
- Halo!! Jest tu ktoś?- krzyknęłam wgłąb domu. Nagle zapaliły się światła. Moi przyjaciele i kilka nieznanych mi osób wyskoczyło ze swoich kryjówek i jak jeden mąż wszyscy krzyknęli "Wszystkiego najlepszego osiemnasteczko!" Po moich policzkach mimowolnie spłynęły łzy. Łzy szczęścia. 
-Myślałaś, że bym o Tobie zapomniała?! Nigdy w życiu złotko. - pierwsza podeszła do mnie Alex, wręczyła mi prezent i uścisnęłyśmy się. Następna była Rydel, zrobiła to samo co Al. Życzenia, prezent i uścisk. Następni byli chłopcy. Nie powiem, ich życzenia były... dziwne. Na końcu przyszedł Riker. 
- No już chyba nie pasuje, żebym mówił do Ciebie maleńka. Teraz będziesz moją małą. - dał mi buziaka w policzek. Awww słodziak. - Maggie, życzę Ci, żebyś była szczęśliwa, bo dla mnie to najważniejsze!- tym razem mnie przytulił, a ja wtuliłam się w niego jak w misia. Długo trwaliśmy w uścisku. Oderwaliśmy się od siebie kiedy usłyszeliśmy głos Pinki. 
- Mag, zawsze chciałaś, żeby R5 zagrało na Twojej imprezie. Proszę, marzenie się własnie spełnia. - na scenę wszedł zespól. Na pierwszy ogień poszło Cali girls, później I want you bad, swoją drogą na tej piosence miałam wrażenie, że Ross i Rocky rywalizują po między sobą . Oboje wpatrywali się w Alex, uśmiechali się do niej, a sobie posyłali zabójcze spojrzenia. Wyglądało to prze komicznie. Następna piosenka to One Last Dance, ale wtedy Riker poprosił Alex i szepnął jej coś na ucho. Co oni kombinują? No, na odpowiedź długo czekać nie musiałam.  Moja przyjaciółka grała na basie blondyna, a on sam zszedł ze sceny.
- Mogę prosić panią do tańca?- zapytał kłaniając się przede mną i podając mi dłoń. 
-Możesz. - przytaknęłam chłopakowi i zaczęliśmy tańczyć. Dokładnie tak samo, jak wtedy u mnie w pokoju. Tylko teraz było troszeczkę inaczej. Teraz po między nami była chemia. Teraz czułam się ja księżniczka. CHWILO TRWAJ! Niestety piosenka się już skończyła, ale my nie przestaliśmy się kołysać. Jak zahipnotyzowani wpatrywaliśmy się w swoje oczy. Jakbyśmy oboje na siłę próbowali w nich coś znaleźć.
- No więc specjalnie dla naszej pary. Proszę państwa Red Jumpsuit Apparatus- Your Guardian Angel.- i z głośników znów wypłynęła ta cudowna melodia. Teraz było zupełnie jak wtedy w pokoju. Nagle, nie wiem co mi, jemu, nam odbiło. Zbliżaliśmy się do siebie i w końcu bam! Pocałowaliśmy się. Było cudownie, a nasz pocałunek z delikatnego i nieśmiałego przeradzał się w namiętność, stawał się zachłanny.  Po wpływem tych emocji rozwarłam wargi, a on? On to wykorzystał. Już po chwili nasze języki złączyły się i badaliśmy wnętrza swojej jamy ustnej.  Wraz z końcem piosenki oderwaliśmy się od siebie. Myślałam, że będzie niezręcznie, ale tak nie było. Było naturalnie. Blondyn popatrzył na mnie, uśmiechnął się i znów przytulił. Moim marzeniem było teraz to, aby to wszystko nie okazało się tylko cudownym snem! 
- Dobra ludzie teraz mamy czas naaaaa... werbelki proszę - na prośbę Rossa, Ell zaczął grać-... naaa BITWĘ TANECZNĄ! Proszę dobrać się w pary. Istny chaos. Każdy biegał po sali, żeby dopaść kogoś fajnego. Ja byłam z Rikerem, jako, że chłopcy wciąż rywalizowali o względy mojej przyjaciółki to Ross i Rocky byli razem, Alex była z Rylandem, a Delly z Ellem. Biedny Matt, już pędził jak na skrzydłach do Delly, ale perkusista go ubiegł.  Zaczęła się walka. Najpierw każdy trzymał się swojego konkurenta, ale później wszystko przerodziło się w jedną wielką choreografię. Tańczyliśmy do piosenki Red Jumpsuit Apparatus- Choke. Gdy piosenka się skończyła Alex i Ross praktycznie się całowali, stykali się nosami i dzieliły ich milimetry.  Ell trzymał Rydel na rękach i się przytulali, a ja? Można  powiedzieć, że leżałam na Rikerze. Było gorąco. Później przyszedł czas na picie. Ja i Alex nie piłyśmy dużo, ja nie chciałam, a blondynka nie mogła. Godzinę później goście byli już ledwo przytomni, a ciotka Anna pojechała do domu, twierdząc, że jesteśmy dorośli i, że sobie poradzimy. Jaaasne.
- Alex, ja idę do toalety, patrz tu na wszystkich. - dałam komendę przyjaciółce i poszłam. Po moim powrocie nic się nie zmieniło, no może oprócz tego, że teraz więcej osób leżało śliniąc się na podłodze, chłopcy uprawiali striptiz w samych bokserkach na stole,... chwila co? 
-Barany złaźcie! Oszaleliście?! 
- Misiu pysiu to dla Ciebie! - krzyknęli i zaczęli mi tu machać swoimi tyłkami przed nosem. Aaaa to nie na moje nerwy, róbta co chceta! Odwróciłam się z zamiarem podejścia do Alex, ale zobaczyłam coś, co zrujnowało mi wszystko! Do oczu napłynęły mi łzy, a widoczność stawała się ograniczona. Riker, ten który całował mnie, ten który traktował mnie dzisiaj jak swoją dziewczynę, ten dla którego moje szczęście było takie "ważne" teraz lizał się z inną i to jeszcze z takim pustakiem! Czym ja sobie zasłużyłam?  Kiedy już miałam nadzieję, że po tych wszystkich latach męczarni w Nowym Jorku spotka mnie coś dobrego, kiedy już spotkało nagle wszystko musiało się posypać?  Live is Brutal! Nie mogłam na to dłużej patrzeć. Wybiegłam z domku i tak nikt nie zwrócił na to uwagi. Przebiegłam przez plażę, a później na jezdnię. Z powodu mnóstwa łez w oczach, rozmazanego tuszu i obłędzie w myślach nie zauważyłam pędzącego w moją stronę auta. 
- UWAŻAJ!! 


__________

KOMENTUJESZ-MOTYWUJESZ 
No heeej :D tak wiemy, znowu późno, ale dobrze wiecie jak jest. Mamy nadzieję, że wam się podoba. Dzisiaj niestety tak krótko bo jutro sprawdzian z fizyki i kartkówka z matmy także wiecie makabra, a Renia? Renia też ma naukę, więc wybaczcie mi, nam taka beznadzieję.
Trzymajcie kciuki :)

Trzymajcie się ciepło!!

Pysiek i Renia :* 

sobota, 3 maja 2014

Reklama

Zapraszam na bloga, w prawdzie jest dopiero prolog, ale zapowiada się ciekawie :)

http://lovemeagainabouthstory.blogspot.com/


POLECAM TEŻ BLOGI NA KTÓRYCH PISZE MOJA PRZYJACIÓŁKA <3
~Renia

PS: Dopiero teraz zobaczyłam, że komentarze z anonima są wyłączone, już zmieniłam tak jak weryfikacje obrazkową :) 

Rozdział 13: "Przeklęta pikawka!"

~Narrator~
Alex, Matt, Rydel, Rocky, Ross, Ellington, Riker i Ryland siedzieli w salonie i oglądali film, kiedy do domu wpadła zdyszana Maggie. 
- Eeeej! Co jest? Psy Cię goniły czy co?- Zapytał Ratliff widząc dziewczynę. 
- Nie. Riker sprawdzałeś Twittera? A tak poza tym to siemka wszystkim. 
- Emmm nie, nie sprawdzałem. A co?- Zapytał zdezorientowany blondyn
- A to, że mówiłam, żeby nie dodawać tego zdjęcia. Widziałeś komentarze? Teraz wyjdę na ulicę, to boję się, że twoje fanki mnie za kamieniują!- brunetka stawała się coraz bardziej zdenerwowana 
- Uspokój się! Jakie zdjęcie?- Dopytywała się Alex
- Ygh, no bo kiedyś graliśmy w grę taneczną i jak ja tańczyłam, potknęłam się i Rik mnie złapał. Delly akurat wtedy chciało się fotki cykać, więc zrobiła nam zdjęcie, a później wybłagała razem z blondynem, żeby je udostępnić!
- No i tyle? Dlatego jesteś taka zła?- Odezwał się dotąd milczący Matt
- Ross, przynieś laptopa.- Brunetka zwróciła się do osiemnastolatka. Jakiś czas później dziewczyna była zalogowana na swoim koncie i szukała danego posta. 
- "Co to za plastik kręci się koło mojego Rikusia?! ", "Spadaj laleczko od mojego męża!", "Pfy! I co on w niej widzi? Ani to dupy, ani cycek nie ma!", " Riker jest mój! I radzę ci się od niego odsunąć. Pożałujesz ZŁOTKO!"  Mam czytać dalej te zacne hejty na mą osobę? 
- Ymmm nie, myślę,  że już wystarczy.- Powiedział zmieszany Rocky.- Ale patrz! Są też pozytywne : "Słodko razem wyglądają", " Wyglądają na zakochanych", " Słodzizna", " Czyżby tworzyła nam się nowa para? "Riggi w drodze!", " Od dziś ich shippuję!"- z każdym przeczytanym komentarzem bruneta Mag i Riker rumienili się coraz bardziej.
-Ooooo proszę! Ja też od dzisiaj shippuję Riggi! To takie szłodkie przezwisko. I co was tak na rumieńce wzięło?- Wypytywał rozbawiony Ell
- Zamknij się cymbale! A Ty Mag nie przejmuj się tymi komami. To fanki, a one zawsze tak piszą. Kiedyś dodałem zdjęcie z kuzynką, to moje fanki napadły ją po drodze do sklepu.- Riker zaczął tłumaczyć przyjaciółce całą sytuację, ale widząc jej minę gdy usłyszała ostatnie zdanie szybko dodał - Emmm nie chcę Cię dobijać. Po prostu złapały ją i.... iiii, i wtedy poprosiły o autograf! Tak! Autograf... 
- Super wymówka. Serio autograf? - Szepnęła bratu do ucha Delly. 
- Riker ma racje. Zawsze jak fanki zobaczą z nami jakąś dziewczynę będą hejty, ale trzeba to olewać, bo inaczej się zwariuje.- Dopowiedział Ross. 
- Po pierwsze: taa, Riker lepszej wymówki nie miałeś? Autograf serio? A po drugie: Czaimy. Takie są konsekwencje i nie będziemy sie przejmować głupimi docinkami ludzi na poziomie piątej klasy podstawówki. " Riker to mój mąż!". Błagam, jaki dorosły i dojrzały człowiek tak mówi. Widać, że to jakieś mało laty. A dzieci się Mag chyba nie boisz?- po swoim monologu Alex popatrzyła po towarzystwie. Każdy był zdziwiony (?).- Noo co? Coś źle powiedziałam? 
- Nie. Wszystko powiedziałaś tak. Masz rację kochanie. Dziękuję. - Brunetka przytuliła swoja przyjaciółkę, a pozostali się rozczulili.
- widzicie, jaka mam mądrą kuzynkę?- Zapytał Matt
- A ja przyszłą żonę. - Dodał Rocky, a wszyscy spojrzeli na niego z wielkim zdziwieniem.
- Co?!- Zapiszczał Ross - Jaką żonę?? Co? Ale... Alex? To wy jesteście razem?
- Hahahahah nie głuptasku! Jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Blondynka zaczęła się tłumaczyć.
- Ej dobra, ale wracamy do mnie. Riker sprostujesz to wszystko? Nie wiem, napisz, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi czy coś.
- Dobrze. Jeśli tak Cię uszczęśliwię. - Odpowiedział blondyn
- Ooooo, jakie to słodkie.- Zawył Ellington przytulając się do Rossa
- Stary chyba Ci się strony pomyliły. Przytulaj Rocky'ego nie mnie.- Osiemnastolatek pchnął przyjaciela w stronę swojego brata.
- Ej dobra, a może coś pooglądamy?- Odezwała się Pinki wtulając się bardziej w Matta, który obejmował dziewczynę. Ellington nie był z tego zadowolony.
- Jasne, ale co, bo jakoś nie mam pomysłu.- Odezwała się Mag
- O o o! Ja mam, ja mam! - Krzyczała pobudzona Alex.- Może "Never". Film jest tak jakby o Metallice. Są w nim ich koncerty i w ogóle. Mam ścieżkę dźwiękową z tego filmu i słyszałam, że jest fajny. To, co? Oglądamy?
- Ale Ty masz fazę na ten zespół.- Zaśmiał się Matt
- Kuzynku kochany to jest najlepszy zespół EVER! Tak samo jak Red Jumpsuit Apparatus, Guns N' Roses, Bullet for my Valentine! Prawda Mag?
- Potwierdzam! Noo, więc oglądajmy.

~PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ~

Wszyscy z zaciekawieniem oglądali film, kiedy nagle Alex przypomniała się bardzo ważna sprawa.
- Ej wiecie, może pójdę po popcorn?- Zapytała
-Tak, tak jasne. Cii nie przerywaj. - Odezwał się, Ratliff machając dłonią do dziewczyny, ale wciąż nie odrywając wzroku od telewizora.
- Riker chodź pomożesz mi.
-Po co? -- Zapytał
-RIKER!
- Dobra już biegnę. - Blondyn podniósł się z podłogi i poczłapał za blondi

~ Alex~
-Czemu mnie odciągasz od tv? Serio ten film jest fajny.
- Ha! Mówiłam!- Krzyknęłam usatysfakcjonowana.- Wracając. Riker za pięć dni są osiemnaste urodziny Smith, a my nic nie mamy konkretnego. Tak sobie teraz przypomniałam. Mógłbyś ją gdzieś wyciągnąć, a ja z resztą wszystko zaplanujemy? Później zostaniesz o wszystkim powiadomiony. Wiesz chodzi o to, żeby ona niczego nie podejrzewała. Ok?
- Jasne! Da się zrobić. Już mam nawet plan gdzie ją zabiorę. Ile ma nas nie być?
- Jak najdłużej dasz radę ją zatrzymać przy sobie. Przyjąłeś rozkaz żołnierzu? - Zapytałam przyjaciela tonem takim jak w wojsku, na co zaśmiał się pod nosem
- Tak jest generale! - Zasalutował i wyszedł z kuchni, a ja żeby nie wzbudzić podejrzeń nasypałam popcornu do miski i również wyszłam. Usiadłam obok Rocky'ego i Rikera.  Brunet delikatnie objął mnie ramieniem(?) A ja lekko szturchnęłam blondyna łokciem, aby zaczął działać. Ciągle czułam na sobie czyjeś spojrzenie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Rossa wpatrującego się we mnie i Rocky'ego ze złością. Tak w ogóle, o co mu chodzi? Nie potrafię rozgryźć tego gościa. Najpierw nie może nas znieść i jest strasznie podejrzliwy, teraz jest taki milusi i  ogóle taki inny niż na początku. Troszczy się, jest miły. Czyżby jakiś plan? A może po prostu litość? Jak tak to jej nie potrzebuję? Mam dość tego, że każdy się nade mną lituje. Z letargu wyrwał mnie głos Rikera.
-Maggie, może pójdziemy się gdzieś przejść? Nie chce mi się już oglądać, a chciałbym z Tobąporozmawiać.- Moja przyjaciółka patrzyła chwile na niego w zastanowieniu. Pewnie myślała, o czym takim chce pogadać. Po chwili jednak sie zgodziła. Para ubrała się i wyszła z domu.
A ja? Ja wyrwałam się z uścisku Rocky'ego, złapałam za pilota i wyłączyłam telewizor. Moje poczynienie było nagrodzone wspólnym buczeniem i słowem – Eeeej.
- Oj dajcie spokój! - Krzyknęłam. - Baranki wiecie który dzisiaj? - Zapytałam, a przyjaciele popatrzyli na mnie jak na kosmitkę. Zaraz patrzę, każdy z telefonem sprawdza na wyświetlaczu datę. No ludzie!
 - Ymmm no 10 lipiec. - Pierwszy obudził się Matt.
- O i ciul! Za pięć dni osiemnastka Mag! - Krzyknęła Rydel.
- Ding ding ding!- Mówiłam pukając palcem wskazującym w czubek swojego nosa.
- To już za piec dni, a my nic konkretnego nie mamy. Załatwiłam nam czas i wygnałam Rikera, żeby wyciągnął gdzieś Maggi, więc słucham, jakie macie propozycje?
-O o o! Możemy zrobić taki survival! Na przetrwanie. Dobra zabawa będzie. - Taki właśnie pomysł miał Ryland
- Taaaak! I do tego w lesie. I słodycze będą nagrodą! - Krzyknęli jednocześnie Rocky i Ell. Popatrzyli na siebie i przybili sobie jakieś dziwne żółwiki.
Wow ich mozgi na seria nadają na tych samych falach.
-Chłopaki! Taka impreza to chyba idealna dla was, a nie Mag! DZIEWCZYNY!
-Fine! Nie to nie!
- oho. Czyli foch. Rocky złotko chyba się na mnie nie obrazisz prawda?- Zapytałam ze słodziutkim uśmiechem. Chłopak tylko spojrzał na mnie spod byka. Ok, czyli trzeba wyciągnąć ciężkie działa. Podeszła do bruneta i cmoknęłam jego prawy policzek.
Po chwili latał ożywiony po salonie. Ten chłopak jest mega zabawny. Świetny z niego przyjaciel, takiego tylko ze świeca szukać. Podniosłam głowę i zobaczyłam: Kuzyna, który patrzył na mnie dziwnie, Delly, która była w szoku, co potrafię zrobić z jej bratem, Rylanda z głupim uśmieszkiem, Rossa kipiącego ze złości i Ella jedzącego żelki... Chwila, co?
– Ell Ty tylko byś się opychał. Gruby będziesz! - Zaśmiałam się.
- E tam. To wtedy będziemy ćwiczyć razem.
- Haha pewnie. Wracając do urodzin to gdzie je zrobimy?- Zapytałam i czekałam na sugestie. - Alex my, w sensie moja mama ma domek letniskowy dosyć duży na plaży. Jest kuchnia, sześć sypialni z łazienką i salon. Myślę, że byłby wystarczający nie? - Odezwał się Matt.
- Świetny pomysł.- Pinki przytuliła mojego kuzyna. Ta dwójka ma sie ku sobie.
- Przestań chwalić się kasą doktorku!-  Ell się naburmuszył i popatrzył na przytulająca się parę.
-O co Ci chodzi? Dlaczego aż tak mnie nie lubisz, co? - Mój kuzyn coraz bardziej podnosił głos.
- Matt uspokój się, proszę.- Rydel szepnęła mu na ucho, a ten jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki uspokoił się.
-Po prostu nie przypadłeś mi do gustu już od pierwszego spotkania! - Ellington nie dawał za wygrana, a szatynem już nosiło.
- Ell. - Szepnął Ross by zgasić przyjaciela.
- No, co? Po prostu wygłaszam swoja opinie! W końcu sam mnie spytał, dlaczego go nie lubię.
 - Ell!- Krzyknęłam już zdenerwowana. Jestem tak samo wybuchowa, jak Matt, więc lepiej nie drażnić lwa. Bo lew to ja! - Zachowujecie się jak rozwydrzone bachory! Ja chce zrobić mojej przyjaciółce niespodziankę, bo mi zależy. Jeśli wam nie zależy to idźcie stąd!
Drzwi otwarte. Dzieci kłócące się na okrągło będą zbędne. Jak piąte koło u wozu!
-Alex ma racje.- Poparła mnie cała reszta, a Ratliff i Matt mieli spuszczone głowy.
Czekałam na ich ruch.
- Przepraszamy już nie będziemy- powiedzieli niczym małe dzieci i podali sobie ręce na zgodę, ale i tak dało się zauważyć te spojrzenia strzelające piorunami.
- Eh to będzie trudniejsze niż myślałam. - Szepnęłam sama do siebie.
Po chwili wszyscy zasiedliśmy w kółku na dywanie i wymienialiśmy się swoimi pomysłami, które zapisywałam. Myślę, ze to będzie epicka impreza. Oczywiście, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem!

~Riker~
Szliśmy w ciszy. W pewniej chwili odezwała się dziewczyna
- Riker to, o czym chciałeś porozmawiać?
- O niczym. Tak powiedziałem, bo bardzo, zależało mi na tym, abyś ze mną wyszła. - Uśmiechnąłem się, a brunetka odwzajemniła gest.
-Słuchaj, a właściwie to gdzie idziemy?
-Zobaczysz, zaraz będziemy
-No skoro tak mówisz…
Po nie całych dziesięciu minutach doszliśmy na miejsce.
-Riker nie, czy ja śnie? Czy to jest…
-Tak Maggie, to jest Wesołe miasteczko! A co nie podoba Ci się?
-Niee Riker jest świetnie!
-To gdzie idziemy najpierw?
-Diabelski Młyn!
-No okej…- wyczułem niepewność w głosie dziewczyny, ale udaliśmy się w stronę młyna..
Na miejscu byliśmy po chwili, kupiłem bilety i pociągnąłem Maggie za rękę i zajęliśmy miejsca.
-Riker… Jaa, ja nie wiem czy to jest, aby na pewno dobry pomysł..
-No, co ty Mag, boisz się?
-Szczerze? Tak trochę..
Przesunąłem się bliżej Maggie i ją mocno objąłem. Młyn ruszył. Kiedy dziewczyna już się oswoiła zaczęła się śmiać. Krążyliśmy tak w kółko i świetnie bawiliśmy. Dwadzieścia minut później skończył się czas na tej atrakcji. Wyszliśmy z wagonika, a brunetka ledwo trzymała się na nogach.
- O jej! Zabawa przednia, ale nie czuje nóg. - zaśmiała się chwytając się za kolana. Nie myśląc długo schyliłem się przed dziewczyną i powiedziałem
- Wskakuj!- usłyszałem cisze "Okej. Mam nadzieję, że Cię nie połamię". Zaśmiałem się na te słowa i po chwili poczułem ciało brunetki na moich plecach. Leciutka jak piórko, a przynajmniej dla mnie bo co tu ukrywać. Heh jestem BOSKI! Umięśniony i silny. Po prostu nic dodać nic ująć.
- Gdzie teraz?
- Może na strzelnicę?- zaproponowałem
-Jasne. Wiesz?
-Nie wiem.
-Jesteś całkiem wygodny.- Mag zaśmiała się i poczochrała moja blond czuprynę.
- Dobra jesteśmy. - powiedziałem, a dziewczyna zeskoczyła z moich pleców. - Dzień dobry. - przywitaliśmy się ze starszym panem. Zapłaciłem i celowałem w tarczę. Miałem w planie wygrać dla mojej przyjaciółki ogromnego misia, tak słodkiego jak ona.  Jeden strzał - traf, drugi- traf, trzeci- werbelek poproszę iiiiiii.... traf! Yeah!
- Proszę.- mężczyzna podał mi wielkiego puchatego i brązowego misia, a ja wręczyłem go Maggie całując ją przy tym w policzek. Awww, tak słodko się rumieni.
- To gdzie teraz?- zapytała spuszczając głowę w dól.
- Chodź do budki ze zdjęciami!- krzyknąłem podekscytowany i pociągnąłem brunetkę za rękę.  Usiedliśmy wygodnie na krzesełku i strzelaliśmy śmieszne miny do obiektywy, wygłupialiśmy się. Z miśkiem mieliśmy śmieszne fotki. Zrobiliśmy sobie zdjęcie jak Mag całuje mnie w policzek.W pewnej chwili zauważyłem włosie z miśka na policzku dziewczyny. Chciałem jej to zdjąć, więc złapałem ją za policzek i spojrzałem w jej piękne brązowe oczka. Ona również patrzyła się w moje. Już nachylaliśmy się do pocałunku. Odległość między nami niebezpiecznie się zmniejszała. Mag jednak nic z tym nie robiła, nie chciałem, żeby robiła. Tak strasznie chciałem znów poczuć jej aksamitne usteczka.  Było już tak blisko, kiedy nagle usłyszeliśmy dźwięk pikawki, co oznaczało, że zdjęcie zostało zrobione. Brunetka zmieszana odskoczyła ode mnie i znów się zarumieniła. Grrr przeklęta pikawka! Było tak blisko nooo...! Wyszliśmy z pomieszczenia, a ja odebrałem jeszcze zdjęcia. Było już późno. Napisałem jeszcze sms'a do Al."Hej młoda! to jak? Możemy już wracać? Jest późno, a poza tym chyba przeskrobałem." po chwili odpisała "Mag niech wraca, Ty lepiej nie, bo jak ona będzie cierpiała to Cię rozszarpie! Miło wam czas upłyną ;) ? ". Ona sobie chyba ze mnie jaja robi! Najpierw mi grozi, a później niewiniątko zgrywa? Tego jeszcze nie było. Chyba boje się szesnastolatki! Boże Riker ogarnij się! Strzeliłem sobie z plaskacza, schowałem telefon do kieszeni i podbiegłem do Maggie, która szła z przodu. Wyrównałem się z nią i szliśmy ramie w ramie. W pewnej chwili złapałem przyjaciółkę za rękę i splotłem nasze palce. Dziewczyna zatrzymała się i spojrzała na nasze dłonie. Bałem się, że będzie chciała je rozpleść jednak ona zwarła jeszcze mocniej mój uścisk, podniosła głowę, uśmiechnęła się do mnie i wtuliła w moje ramię. Cała niezręczna atmosfera prysła jak mydlana bańka. Objęci wracaliśmy do domu. Odprowadziłem najpierw dziewczynę, a później poszedłem do siebie. Wykąpałem się, przeprałem w piżamy o poszedłem spać. Tak skończył się cudowny dzień!

_______________
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
 I jest rozdział. Nareszcie nie? Co możemy powiedzieć? Przepraszamy? Tak to odpowiednie słowo. Także ten... Przepraszamy, że rozdział jest tak późno, ale zrozumcie: SZKOŁA. Ona odbiera człowiekowi chęci do wszystkiego!
Do napisania ;)
Pozdrawiamy
Pysiek i Renia ;)