sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 21 "Oto paradoks straty. Jak coś, czego już nie ma może nam tak bardzo ciążyć? "

W poprzednim rozdziale..

~Narrator~

Nagle wszyscy odwrócili głowy w stronę wejścia do salonu, gdzie w tym samym czasie wbiegli Ell i Maggie.
-Słuchajcie! - krzyknęli w tym samym czasie.


~Narrator~

- Wybaczyłam Christianowi!
-Kelly wraca! – przyjaciele krzyknęli w tym samym czasie wywołując zdziwienie u wszystkich
-Co?! – tym razem w tym samym czasie odezwała się Rydel i Alex.  Maggie popatrzyła na przyjaciółkę przepraszająco, a Ell ze zdziwieniem na Delly.
-Przepraszam. Chciałam powiedzieć, że bardzo się cieszę. Emm muszę iść bo przypomniało mi się, że zostawiłam włączonego laptopa na górze.
-Ale Ryd Twój laptop jest tutaj. – krzyknął za nią Rocky kiedy ta nieobecna kierowała się w stronę schodów
-Ten drugi… - mruknęła cicho ale na tyle, żeby reszta usłyszała.
-Jaki drugi? – zapytał Matt, ale już nikt mu nie odpowiedział.  Zastanawiało go dlaczego humor Delly tak szybko uleciał. Wyszła taka nieobecna z pokoju… - To ja do niej pójdę. – powiedział szatyn i już po chwili go nie było.
-A ja jadę powiedzieć rodzicom. Widzimy się później! – Perkusista krzyknął i z entuzjazmem wybiegł z domu Lynchów. Teraz każdy swoją uwagę przeniósł na Maggie i na Alex.  Atmosfera była ciężka. Dziewczyny wpatrywały się w siebie i tylko one wiedziały co czuje ta druga. W pewnym momencie Alex podniosła się z sofy i skierowała się w stronę drzwi frontowych.
-Alex no! Przestań… - krzyknęła i ruszyła za nią Maggie.
-Ale ja nic nie robię. Tylko idę do domu. – blondynka uśmiechnęła się i ruszyła.
-Czekaj idę z Tobą. – Maggie zrównała się z przyjaciółka i obie ruszyły w długą drogę do domu zostawiając trzech Lynchów pod znakami zapytania.  

~Maggie~

Dobijała mnie ta cisza. Szłyśmy kompletnie się nie odzywając do siebie.
-Długo jeszcze będziesz taka milcząca? Alex co miałam zrobić? On opowiedział mi wszystko. – powiedziałam zirytowana. Nienawidziłam kiedy karała mnie za coś swoim milczeniem i udawaniem, że jest ok. Serio wolałabym, żeby się na mnie wydarła…
-Maggie ale serio jest ok. Nie mogę się złościć na Ciebie za to. Zrobiłaś to co uważałaś za słuszne i to na co mnie nie stać. Nie umiem…ale Ty umiałaś i cieszę się, że w pewnym sensie odzyskałaś przyjaciela. – blondynka przystanęła i przytuliła mnie.
-Czyli nie jesteś zła? – zapytała niepewnie
-Byłam, ale sobie coś uzmysłowiłam i doszłam do wniosku, że zachowuję się absurdalnie.
-Dziękuję, ale… Mała nie wyciągaj pochopnych wniosków i może porozmawiaj z Christianem?
-Przestań… Nie proś mnie o to. Nie teraz. Zapomnijmy i chodźmy bo głodna jestem. – Nie tracąc dłużej czasu poszłyśmy do domu. Tam oczywiście nie zastałyśmy nikogo. Anna była w swojej kancelarii bo mówiła, że ma jakąś dziwną sprawę, a Matt został u Lynchów. Właśnie… Oni. Pasowałoby z nimi porozmawiać ale to później..
-Co chcesz? – z letargu wyrwał mnie głos Alex
-Heee? – zajęczałam podnosząc do góry jedną stronę górnej wargi marszcząc przy tym nos, co wywołało śmiech blondynki. Bardzo inteligentnie Magg, brawo. Chwilę potem sama zaczęłam się śmiać. Nie oszukujmy się Alex ma bardzo zaraźliwy śmiech.
-Twoja mina… Hahahah, bezcenne! –śmiała się jak szalona – Wracając. Pytałam o to co chcesz do jedzenia. Bo wiesz… Ciebie do kuchni nie wpuszczamy kochaniutka. – znowu się zaśmiała podczas gdy lustrowała zawartość lodówki. – Hymmm mogę zrobić kanapki sub, bo wiesz co innego dłużej się robi i w ogóle…
-Haha tak. Po prostu przyznaj się, że jesteś leń i nie chce Ci się robić nic innego.
-Rozgryzłaś mnie cukiereczku. – zamruczała zmysłowo na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Panno Mathers jestem skonsternowana pani tokiem myślenia.
- Cóż.. i co my z tym zrobimy?
-Myślę, że kanapki. Jestem głodna a zrobiłaś mi smaka.
-Och.. Naszym celem jest sprawianie przyjemności, panno Smith. – puściła mi oczko i zabrała się za robienie kanapek chichocząc co chwilę i kręcąc głową. Uwielbiam kiedy po między nami panuje taka atmosfera i wygłupiamy się wzajemnie.

~*~
Nasycone usiadłyśmy na sofie w salonie i oglądałyśmy film, kiedy odezwała się Alex:
-Jak Ci się układa z Rikiem? – zaskoczyła mnie tym…
-Cóż.. sama nie wiem. Jesteśmy ze sobą krótko ale wydaje mi się, że chyba bardzo dobrze. – pokiwała głową ale zaraz znów się odezwała.
-To dobrze, ale powiedz mi kiedy będzie trzeba skopać mu tyłek. – uśmiechnęłam się na te słowa i pokiwałam głową.  
-A co z Tobą?
-Ze mną? – zmarszczyła brwi
-No z Tobą i Rossm. – zrobiłam tak zwane brewki a blondynka spuściła głowę i nie wierze, zarumieniła się.
-Och to… Nic nie ma. Znaczy… Kuźwa!
-Dobra nie motaj się. A tak na serio?
-No lubię go. Jest fajny i w ogóle. Przystojny i słodki. O! I troskliwy. Dla niego nawet zrezygnowałabym z sałatek owocowych. – na te słowa wybuchłam śmiechem.
-No nie wierzę. Oddałabyś sałatki? Stara a Cię wzięło. – dałam jej kuksańca w bok i w dobrych humorach wróciłyśmy do oglądania chińskiej dramy o nazwie „Paradise Kiss”.

~Matt~
Siedzieliśmy z Delly u niej w pokoju. Bezskutecznie próbowałem zwrócić na siebie jej uwagę.
-Dobra bo nie wytrzymam. Co się dzieje?
-A co ma się dziać? Nic się nie dzieje.
-Rydel przecież widzę. Zachowujesz się tak odkąd Ratliff powiedział, że jakaś Kelly wraca. Kto to jest? Rozmawiaj że mną Rydel, rozmawiaj proszę. – złapałem ją za dłoń i czekałam aż może w końcu się odezwie.
-Kelly to panienka Ella. Ciągle wyjeżdża, długo jej nie ma, nie wiadomo co robi tam na świecie a do tego go okłamuje, ale on i tak ślepo jej wierzy. Więcej jej nie ma, niż jest, a gdy już się pojawia on do niej leci jak na skrzydłach. – czemu jej słowa mnie zabolały? Czy ona?
-Czy ty go kochasz?- dziewczyna nagle się ożywiła.

-Nie! – zaprzeczyła twardo – Tylko boli mnie to, że to przez nią zaczęliśmy się ciągle kłócić. Stosunki z „Najlepszych przyjaciół” spadły na „Koledzy” ale boję się, że jak znów wróci będziemy tyko „partnerami z zespołu”.   



________________
I oto kolejny rozdział. Jak się podoba? Zachęcamy do tego aby wyrażać swoje opinie w komentarzach, które są bardzo mile widziane. 

Pozdrawiamy Pysiek i Renia :* 

sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 20 "Stara przyjaźń nie rdzewieje..."

~Christian~

Stałem tam i patrzyłem na swoje dawne przyjaciółki. Zmieniły się i to bardzo. Już mnie nie potrzebują ...mają innych przyjaciół, ale co robią w Los Angeles? Te dziewczyny, które stały przede mną są już dorosłe. Prawie. Alex ma już chyba szesnaście lat. Mała blondyneczka z niebieskimi oczami, które już nie są wiecznie smutne. Teraz w jej oczach jest błysk radości. Niestety. boli mnie to, że ten błysk znika w chwili, gdy patrzy na mnie. Dawniej to ja go wywoływałem. Maggie? To już kobieta. Piękna młoda kobieta, wyglądająca na szczęśliwą. Obok niej stał wysoki blondyn i obejmował ją w pasie. Moja Żabka znalazła sobie chłopaka, a ja nie mogłem go przetestować. I nagle ogarnęła mnie wściekłość. Wściekłość na ich nowych przyjaciół, którzy zastąpili moje miejsce. Wściekłość na siebie! Wściekłość nawet na nie, za to, że już mnie nie potrzebują. No i oczywiście wściekłość na Alex za to, że tak nagle się pojawiła wszystko przypominając, rozpalając mnie, a później zostawiając samemu sobie i nie pozwalając mi nic wytłumaczyć! Ale co tu wytłumaczyć? Schrzaniłem wszystko, ale nie wiem czy żałować. Przy Angeli byłem przecież szczęśliwy, to ona wtedy była moim oczkiem w głowie, a one musiały pogodzić się z tym, że nie zawsze będę je niańczył.
-Nie wiem czy mamy co wyjaśniać.- odpowiedziała Alex takim oziębłym i beznamiętnym tonem. Boże, jak się zmieniła. "Nie zniszczysz nas już..."- przypomniały mi się jej słowa z parku. Czy to oznacza, że prędzej to zrobiłem?
-Owszem mamy. Dziewczyny proszę. - zacząłem do nich podchodzić, kiedy przed szereg wyszło dwóch blondynów i brunet, który otworzył mi drzwi.
-Powiedziały, że nie chcą, więc daj im spokój i wyjdź stąd! - powiedział jeden z blondynów. Krew we mnie dosłownie wrzała!
-Kim ty, do cholery, jesteś, żeby się wpieprzać?!
-Jestem Ross. Miło mi... A teraz wyjdź.- wskazał mi dłonią drzwi. Wyminąłem go i popatrzyłem w oczy Maggie.
-Magg? Proszę... - brunetka niemal niezauważalnie skinęła głową i popatrzyła na Al. W jej oczach błyszczały łzy. Ona tego nie chciała...
-Dobrze. Porozmawiajmy. - powiedziała Maggie i wymijając wszystkich wyszła na zewnątrz. Jeszcze raz popatrzyłem na blondynkę, ale widząc, że nie rusza się z miejsca zrezygnowany wyszedłem za brunetką.

~Maggie~

-Maggie tak strasznie...
-Przepraszasz? Tak wiem.
-Jestem taki...
-Głupi? Tak wiem.
-Nie chciałem, żeby tak..
-Wyszło? No wiem.
-Masz zamiar cały czas mi tak przerywać? - zapytał zirytowany
-Nie. Po prostu znam już tą twoją stałą gadkę, Christian.
-Ale to nie jest ta "stała gadka", Magg. Ja naprawdę przepraszam. Tak bardzo za wami tęskniłem.
-Słuchaj, chcesz wiedzieć co o tym wszystkim myślę? - zapytałam. Byłam strasznie zdenerwowana i nakręcona. Patrzyłam na niego ciskając oczami pioruny, a on niepewnie przytaknął.
-Myślę, że jesteś okropny! Czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, żeby napisać? No wiesz, tak bez okazji. Czy kiedykolwiek pomyślałeś, żeby złożyć nam życzenia na urodziny czy świętą? Czy ty do cholery jasnej kiedykolwiek o nas pomyślałeś, chociażby przez sekundę? Jestem pewna, że nie, bo przestałyśmy cię obchodzić. Więc przestań łgać i pieprzyć, że tęskniłeś, ale wiesz co? Może pocieszę cię tym, że z biegiem czasu ty mnie też przestałeś obchodzić!
-Ciebie?
-Mnie...Alex potrzebowała więcej czasu. Nie wiem co myślała i czy jeszcze wspominała o tobie, ale po pewnym czasie w końcu przestała wypytywać się i mówić o tobie.
-Czyli zapomniałyście... - czemu robi mi się go żal? Przecież mnie zranił! Zranił nas..
-A na co liczyłeś człowieku?! Że zaraz po tym jak sobie łaskawie o nas przypomnisz i przyjdziesz po tak długim czasie my rzucimy ci się w ramiona i pieprzniemy w kąt obecnych przyjaciół, tak jak ty to zrobiłeś z nami?!
-Nie. Nie liczyłem na to, ale liczyłem na zrozumienie. - on chciał zrozumienia?
-Zrozumienia? - prychnęłam pod nosem.
-Maggie czy dasz mi wytłumaczyć? Wszystko, od początku?
-Okay. Mów... - Zaczęło się od poznania Angeli. No wiesz przyjaciele i te sprawy. Ciągle opowiadałem jej o was, że jesteście najważniejsze i że rozumiemy się bez słów. Wtedy wydawała się być niemal zazdrosna. Kiedy byliśmy już parą powiedziała, że na naszych randkach już nigdy więcej nie chce słyszeć o was. Byłem na nią tak strasznie wściekły, ale omotała mnie. Przez to zacząłem się wami rzadziej spotykać. Nie chciałem jej stracić, więc skupiłem się na niej, bo byłem raczej pewny, że nasza przyjaźń przetrwa wszystko. - skupił się na niej. Więc poświecił naszą przyjaźń dla miłości. To już wiem, dlaczego reakcja Alex była taka na wieść o moim związku z Rikiem. Nie chciała powtórki z rozrywki. Ygh, dlaczego ja płaczę?! -Angela dawała mi szczęście. Nie musiałem się martwić, że stało się coś złego u niej w domu. Zapominałem o troskach. Przepraszam, Żabko, ale cieszyłem się, że nie muszę was niańczyć. - och, a więc byłyśmy tylko jego ciężarem, który trzeba niańczyć. -Później oczywiście przychodziły wyrzuty sumienia, ale zawsze obiecywałem sobie, że porozmawiam z wami w szkole, co praktycznie nigdy mi się nie udawało, gdyż ciągle była przy mnie Angela. Pamiętasz, jak spotkaliśmy się we trójkę w naszym parku, a później chodziliśmy po mieście? Tak świetnie się wtedy bawiłem, co nie potrwało długo. Jedna z koleżanek Ang zobaczyła nas i zadzwoniła do niej. Po powrocie do domu mama powiedziała mi, że była Angela i że chciała pilnie porozmawiać. Wiesz jak się przestraszyłem? Bałem się, że mogę później obwiniać was o jej stratę. Nazajutrz postawiła mi ultimatum: albo ona i moje szczęście, albo wy. Nie to, że wy mi go nie dawałyście, tylko zacząłem czuć, że to już nie o takie szczęście mi chodzi. Dlatego przestałem się odzywać i tak strasznie tego żałuję. Dochodziły do mnie słuchy, że znowu miałaś problem z klasą, albo Becky, że Alex znów zaczepiał ten debil Brandon, ale ja musiałem udawać że już mnie to nie obchodzi, a w rzeczywistości marzyłem, żeby mu nakopać, albo pokazać tej panience, że to ty byłaś tam królową. - on też płakał. Moje łzy zaczęły płynąć szybciej, kiedy przypomniałam sobie te wszystkie momenty z dawnej szkoły. Tak bardzo pragnę o nich zapominać. -No i czas na koniec bajki. Przyszło zakończenie roku, a my z Ang mieliśmy plany. Byłem tak zaabsorbowany tymi przygotowaniami do wyprowadzki, a moje myśli krążyły wokół studiów i złego samopoczucia Angeli. Wyjechałem... Wyjechałem nie żegnając się z moimi księżniczkami. Nie było dnia , żebym nie myślał co się z wami dzieje. Tak strasznie przepraszam Maggie. - Christian zakończył swoją mowę, a ja nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć. Dowiedziałam się tylu rzeczy... Tylu nieprzyjemnych, ale szczerych. Złapałam się za głowę i z wrażenia usiadłam na krawężniku chodnika. Nie tamowałam łez, bo po co? -Zrozumiem jeśli każesz mi odejść, ale proszę. Wybacz mi. - usłyszałam za sobą rozżalony głos chłopaka.
-Christian ja..

~Ellington~

Siedzieliśmy w salonie oglądając film, choć tak naprawdę każdy myślał o czymś innym. Siedziałem na fotelu, a mój wzrok przesuwał się po moich towarzyszach. Riker siedział naprzeciwko mnie i patrzył w okno prawdopodobnie wypatrując powrotu Maggie. Ross siedział na kanapie i przytulał do siebie zasypiającą Alex. Obok siedział Rocky i bacznie obserwował swojego brata i dziewczynę. No co jest? Czyżby Rocky był zazdrosny? Następnie mój wzrok powędrował na jedną parkę mianowicie Rydel i Matta. Przytulali się i co chwilę coś do siebie szeptali, śmiejąc się słodko do siebie. Brakuje jeszcze tego, żeby zaczęli się ślinić na swój widok. Ale co mi jest?! To przecież moja przyjaciółka! Powinienem się cieszyć jej szczęściem. Kiedy tak się nie da. To ja mam być powodem jej uśmiechu. Zniesmaczony tym widokiem i torem moich myśli odwróciłem głowę znów w stronę telewizora. Kto puścił ten badziew? Zdziwiłem się kiedy na ekranie zobaczyłem jeden z odcinków hiszpańskiego tasiemca. Kiedy chciałem chwycić za pilota, żeby to wyłączyć w kieszeni poczułem wibracje swojego telefonu. Widząc kto dzwoni wyszedłem z salonu.

~Narrator~

Nagle wszyscy odwrócili głowy w stronę wejścia do salonu, gdzie w tym samym czasie wbiegli Ell i Maggie.
-Słuchajcie! - krzyknęli w tym samym czasie.

-........

________________
Heejka! W końcu nie musieliście tyle czekać prawda? Jak wam się podobał? 
Zostawcie w komentarzu opinie, bo to zachęca do pisania i dajee dużegggooo kopa.

Pozdrawiamy <3
~Pysiek i Renia <3