niedziela, 21 września 2014

Rozdział 17 "Tak głuptasie..." (Rozdział Właściwy)

-Riker…- chciałam odpowiedzieć, ale on mi przerwał
-O nie!! Wiedziałem, że to za wcześnie! Wybacz nie chce naciskać, myślałem, że to odpowiedni moment, wybacz mi proszę, zapomnijmy o tym, Maggie nie obrażaj się na mnie… - Gadał i gadał, aż w końcu złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek
-To znaczy tak?- uśmiechnęłam się, ale pokręciłam głową i znowu go lekko pocałowałam
-To znaczy nie? – Po raz kolejny go pocałowałam i szepnęłam mu w usta Oczywiście, że tak głuptasie! Przytulił mnie i zauważyłam, że odetchnął z ulgą.
WTEDY POCZUŁAM SIĘ NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM NA ZIEMI!

~Narrator~
Po zawarciu związku Riker i Maggie spędzili jeszcze jakąś godzinę na plaży. Gdy zaczęło sie robić już chłodno blondyn zaproponował aby udali sie do jego domu. Zapewne całe rodzeństwo Lynch i Ratliff są teraz z Alex i Mattem w domu Ciotki dziewczyn. Brunetka z uśmiechem przystała na propozycje chłopaka. Objęci wiec wyruszyli w drogę. Po nie pełnych piętnastu minutach byli na miejscu.
Nagle blondyn wziął Mag na ręce i wniósł do domu.
-Riker coTy robisz?- pisnęła
-Niosę Cie do domu nie widać? - ściągnął brwi dając do zrozumienia brunetce jakie niemądre pytanie zadała. Będąc juz w holu Riker postawił dziewczynę na podłodze i bezceremonialnie wpił sie w jej pełne usta.
-Mmmm- mruczała mu w usta, w tym samym czasie Rocky schodził po schodach. Jakież wielkie było zdziwienie na jego twarzy kiedy zobaczył brata wpychającego swój język w usta przyjaciółki. Jego usta były rozchylone i przypominały literę "o", a oczy były jak spodki: GIGANTYCZNE!
Kiedy brunetowi wróciła zdolność myślenia i ogólnie wszystkie inne zdolności odchrząknął wyrywając jednocześnie parę z pocałunku.
-Ups.. Chyba jednak nie jesteśmy sami w domu.- szepnęła brunetka nachylając sie w stronę swojego chłopaka, na co on tylko przytaknął nadal wpatrując sie w brata.
-Heeeej Maggie i Riker. Nie no,  nic nie widziałem. Nie przeszkadzajcie sobie lizusy... Yy to znaczy miski. Pa! - brunet krzyknął po czym znowu skierował sie na górę. Sprintem do swojego pokoju.
-Chyba nigdy nie zachowywał sie tak dziwnie. - powiedział rozbawiony blondyn. - no nic to co robimy?
- Możemy pooglądać coś w telewizji.
- O. Jasne dobry pomysł.
Usiedli w salonie na kanapie i zaczęli szukać czegoś co warto pooglądać. Minęło jakieś  piec minut kiedy natrafili na film. „Step up 4. Revolution”. Postanowili że go obejrzą.
W tym czasie gdy na dole Rik i Mag sie obściskiwali, na górze Delly siedziała sama w pokoju dopóki nie przyłączył się do niej Ell.
-Hej Rydel. Możemy pogadać?
-Ymm tak. Co jest?- zapytała i poklepała miejsce na łóżku obok siebie dając do zrozumienia aby chłopak dosiadł się do niej.
-Czy po miedzy nami jest już dobrze? Bo zauważyłem że mniej rozmawiamy. Więcej czasu spędzasz z Mattem niż ze mną. Chyba czuje sie odstawiony. - powiedział wpatrując się w swoje palce u rak.
-Hej Ell. - chłopak spojrzał na uśmiechniętą twarz dziewczyny. - jasne że juz jest ok. Nie musisz już się tłumaczyć ani nic i wiesz co? Cieszę się że mi to powiedziałeś. Obiecuje sie poprawić. To jak. Obietnica? - Pinki uśmiechnęła sie jeszcze szerzej i wystawiła najmniejszy palec prawej reki w stronę bruneta.
-Obietnica. - ujął go swoim palcem i oboje szczerzyli sie tak do siebie trzymając za palce.
- A tak właściwie dlaczego nie ma Matta z Tobą? - zaczął chłopak
-A co? Stęskniłeś się za nim? - dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco
-Ja? Ależ skąd. Tak mnie to tylko ciekawiło.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła Ell. Nie ma go, bo pojechał z Anną do jej kancelarii. - brunet pokiwał głową na znak zrozumienia. Po dwóch sekundach zaczął się nowy temat, a  potem znowu i znowu. Ta dwójka dawno tak ze sobą nie rozmawiała i nie spędziła w swoim czasie tak wspaniałych chwil. Zmęczeni śmiechem położyli się obok siebie na łóżku dziewczyny i chwilowo zamilkli wpatrując się w sufit.
- Wow. Kiedy to zrobiłaś? - zdumiony wzrok bruneta błądził po całym suficie.
Była wymalowana tam dosłownie cała galaktyka. Mnóstwo gwiazd i w rożnych odcieniach. Brunet czul się dosłownie jakby leżał nocą na łące i patrzył sie w niebo. Na środku tego całego kosmosu był wypisany cytat " ...Dobrze widzi sie tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu"
- Och to? Niedawno. Właściwie to po naszej kłótni i poznaniu Matta i dziewczyn. Tak mnie jakoś natchnęło. Wiesz że uwielbiam patrzyć na gwiazdy. Kiedy jest mi źle to mnie uspokaja, wiec teraz mam taki własny, prywatny kosmos. Jest mój i wiem to.
-To cudowne Rydel. A ten cytat to...
-Z Małego Księcia Antoniego de Saint-Exupery. Uwielbiam ten cytat. Jest taki....  - dziewczyna zamyśliła sie chwilowo.-..prawdziwy.
W pokoju na przeciwko przesiadywali Ross i Alex. Z powodu braku lepszego zajęcia bawili się w króla powagi. Siedzieli na łóżku na przeciwko siebie i rozśmieszali się wzajemnie. Mogli się dotykać, robić głupie miny i pozy. Jedyny zakaz był taki że nie można było się łaskotać. Blondyn zaciągał wargi, robił zeza, naciągał palce dłoni blondynki ale jej wargi ani drgnęły. Ona zaś próbowała dotknąć językiem nosa, robiła wspinającego się pajączka, a nawet zatańczyła coś niczym pokraka. Dobrą wiadomością było to że usta chłopaka leciutko drgały. Alex wiele nie myśląc wstała i chciała zejść na ziemie, niestety dziewczyna jakimś cudem nie poczuła jak Ross związał jej skarpetki, wiec po pierwszym kroku runęła, przewracając się na chłopaka. Blondyn nie wytrzymał dłużej i wybuchł śmiechem prosto w twarz dziewczyny. Dosłownie.
-Fuuuj oplułeś mnie! - szesnastolatka wycierała sobie policzki i oczy- Ale dobra wiadomość jest taka ze WYGRAŁAM!
- hej! Nieprawda. Przewróciłaś się na mnie. To mocne pogwałcenie zasad. - krzyknął z udawanym oburzeniem
- O nie, nie, nie. Wszystkie chwyty dozwolone nie pamiętasz? No prawie wszystkie, oprócz łaskotania kochaniutki.- zaśmiała się i poprawiła grzywkę chłopaka, która opadała mu z czoła na oczy.
-Dzięki. - uśmiechnął się.
-Wiesz? Chyba musisz zainwestować we fryzjera.
-Chyba musze. - Alex zeszła z chłopaka i znów usiadła na swoim dawnym miejscu.
-Nie chce mi się wstawać. - mruknął
-O nie. Nie ma leżenia leniu, poza tym... - zdanie dziewczynie przerwał donośny krzyk Rikera, dobiegający z dołu
- Hej! Zbiórka w salonie za pięć sekund!
-.. Poza tym musisz i to masz piec sekund. - Alex odwiązała swoje skarpetki i sprintem wybiegła z pokoju przyjaciela
-Kto pierwszy na dole ten król, a kto ostatni ten szczur! - krzyknęła z korytarza.  Ross zerwał się z łóżka i pobiegł za przyjaciółką. Chwile potem w salonie byli wszyscy oprócz Rylanda, Marka i Stormie ale to dlatego ze oni są w San Francisco
- Mamy wam cos do powiedzenia. - powiedział rozweselony blondyn.
-Jesteśmy ze sobą! - pisnęła Maggie i wtuliła sie w Rikera. Oboje teraz czekali na reakcje reszty. Była ona ... Dziwna… 


_____________________________
Przepraszamy za tak długą nieobecność, ale rok szkolny się zaczął i jest w nim mnóstwo pracy oraz nauki. Z tymi kłamstewkami pokrótce... Przepraszamy za ten kawał może nie wydał się on śmieszny dla niektórych, ale napisałyśmy to tak dla beki. Ma to spore powiązanie z bohaterami i opowiadaniem, ale zakończenie historii będzie całkiem inne. Postaramy pisać się w miarę regularnie, ale nie zdziwcie się jak w miesiącu pojawi się jeden czy dwa rozdziały. Kochana Pyśka ma w tym roku szkolnym egzaminy. 
POZDRAWIAMY! < 3