sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 15 " I Vice versa, panno Mathers!"

~NARRATOR~
- Co to ma być?!- zapytał zdenerwowany Riker
- Zdjęcia z imprezy urodzinowej Mag! Ktoś sobie nieźle z was zakpił.- wtrąciła Alex, ale zamilkła zaraz po tym gdy całe towarzystwo popatrzyło na nią gniewnie.
- Kurcze, tak być nie może, przecież R5 strasznie na tym ucierpi! Kto mógł zrobić takie coś?!- Rocky coraz bardziej podnosił głos, a jego wyraz twarzy był bardzo niepokojący.
- To jeszcze nic. Na razie zobaczyliście tylko chłopców w bokserkach, patrzcie dalej. - Powiedziała Alex biorąc laptopa na swoje kolana i przesuwając myszką po ekranie. Dalsze zdjęcia były jeszcze gorsze. Chłopcy tańczący na stole kompletnie zalani, Ratliff z alkoholem w rękach tańczący z nim przytulanego, Rocky rozmawiający z roślinką, Alex i Ross trzymający się za ręce i przytuleni, Delly śpiąca z Mattem na kanapie przytuleni do siebie oraz Riker całujący tlenioną blondyneczkę. Na sam widok tego zdjęcia Mag posmutniała.
- Coooo?! Nie, błagam powiedzcie, że to nie ja całuję tę panienkę! Błagam.
- Heh, owszem ty. Na zdjęciu nie widać, ale nawet nie wiesz jak się do siebie przyssaliście. - burknęła brunetka, a Riker na te słowa pobiegł do łazienki krzycząc coś o umyciu zębów i wypłukaniu ust.
- No to się porobiło.- szepnął Matt i przytulił do siebie Piknki, Ell zaś kipiał ze złości.
- Najgorzej będzie, jeśli jakieś tanie brukowce dorwą się do tych zdjęć. Wtedy wymyślą tyle strasznych plotek, że to się w głowie nie mieści.- powiedział Ross i popatrzył po towarzystwie.
- Mam pomysł! - krzyknęła Maggie. - Matt, albo Alex. Porozmawiajcie z Anna, w końcu jest świetnym prawnikiem.
- Tak, to może się udać, Mama na pewno sobie z tym poradzi. - potwierdził Matt, odrywając się od Rydel i wstając z kanapy.
- No, a może porozmawiajmy z ciocią jutro? Jest już późno, po co ją denerwować na noc. - wtrąciła Alex
- Tak, Al ma rację. - przytaknął Rocky i wymienił z dziewczyną urocze uśmiechy, co nie spodobało się Rossowi
- Ok, wróciłem Coś mnie ominęło?- zapytał wchodzący do salonu Riker.
- Nie.- odpowiedzieli chórem.
- Dobra to co robimy?- zapytała Alex
-Grajmy w paintballa - krzyknął Ellington.
-Jasne! Tak, tak, tak, taaaaa!!!.-  podniecony zabawą  Rocky wybiegł na zewnątrz do ogrodu. 
*Oczami Rossa*
Wyszliśmy za Rockym i dzieliliśmy się na drużyny. 
-Dobra to są dwie drużyny. Pierwszej kapitanem będzie Rocky, a drugiej Ross. - rozkazała Rydel
-Delly, a mogę nie  grać. - odezwała się Alex
- Emm, a coś się dzieje?- zapytała Pinki 
- Yyyy tak. znaczy nie... nie. Po prostu nie chce mi się. 
-To ja też nie gram!- zaoferował się Rocky. O nie nie nie! Trzeba coś z tym zrobić. 
-Tak Rocky, a to dlaczego? Przecież przed chwilą byłeś taki podekscytowany. - zaśmiałem się, a ten popatrzył na mnie gniewnie. 
-Tak, Ross ma racje. Idź i się baw Rocky. - zaśmiała się Alex i poszła usiąść na leżaku. 
- Ale nie będziesz tak tu sama siedziała i patrzyła się jak my gramy!- krzyknął Riker z końca ogródka. 
- To ja z nią zostanę. I tak nie chciało mi się biegać i brudzić farbą. - uśmiechnąłem się do Alex co odwzajemniła
- Serio nie musisz, ale jak chcesz. - odezwała się. Zaraz po tym podszedłem do niej i usiadłem na drugim leżaku, tak, że siedzieliśmy twarzą w twarz, a reszta zgrai poszła się bawić. 
- Alex mało wiemy o sobie. - zwróciłem uwagę przyjaciółce.
- Ross, wiesz tyle ile powinieneś. - zdziwiły mnie jej słowa. Jak to tyle ile powinienem. Posłałem jej pytające spojrzenie. - Pozwól,że zacytuję: "Kryje w sobie pięćdziesiąt odcieni". 
-Co? Alex, czemu nie chcesz mi powiedzieć?
-Po co? Słuchaj ja nie mogłam nigdy nikomu ufać. Jak mieszkałam w Nowym Jorku jedynymi bliskimi osobami była Maggie i Christian. Proszę nie dziw się, że jestem skryta. 
- Kim był Christian?- zapytałem. Co to za facet?!
- Tak bardzo złakniony informacji, panie Lynch. Nie odpuścisz nie?- popatrzyła na mnie, ze skrywanym rozbawieniem. Pokręciłem przecząc głową. Zaśmiała się i zaczęła opowiadać. -Christian to były przyjaciel mój i Magg za czasów dzieciństwa. Kiedy któraś z nas miała problemy on je rozwiązywał. Zawsze traktował nas jak małe siostrzyczki. Był z roku Magg. Pamiętam, że zawsze nazywał nas Maleńkimi bo mimo wieku byłyśmy strasznie niskie. Znaczy Magg to pół biedy, ale ja? To, to dopiero była masakra. - zaśmiała się na samo wspomnienie. 
-Wiesz chyba nie wiele urosłaś od tamtego czasu.- zaśmiałem się, a ona zmierzyła mnie groźnym spojrzeniem po czym sama się zaśmiała. 
-Chyba nie. 
- Kontynuuj. 
- Na czym to ja skończyłam? A tak! No więc to była prawdziwa przyjaźń, aż później on skończył gimnazjum i poszedł do liceum. Znalazł dziewczynę i przyjaciół, którymi nie musiał się ciągle opiekować. - dziewczynie polowi zaczęły sączyć się z oczu łzy i skapywały na jej splecione dłonie na kolanach. - Kontakt się zmniejszył, gdyż Ana była zazdrosna o swojego "misiaczka" - powiedziała z oburzeniem i zrobiła cudzysłów w powietrzu. - Takim o to sposobem zapomniał o istnieniu jakiejś Alex i Maggie.  Ale my głupie ciągle sobie tłumaczyłyśmy, że to tylko chwilowe, że nie mógł zapomnieć o przyjaźnie trzech osób trwającej od  piątego roku życia. Łudziłyśmy się tak rok, aż doszła do nas wiadomość, że Christian wyjechał z NY i wiesz co?- spojrzała na mnie załzawionymi oczkami - I głupek się nie pożegnał. Prawdziwy przyjaciel nie? - prychnęła drwiąco.- No i cóż tu więcej dodać? Później został mi tylko ten małpiszon, którego uwielbiam, a ja zostałam jej. Koniec bajki. - uśmiechnęła się i otarła łzy. 
- A rodzice? Co z nimi? - zapytałem. Kuźwa no! Ja i ta moja cholerna ciekawość. 
- Zbyt dużo informacji, panie Lynch... zbyt dużo. Tę bajkę opowiem Ci kiedy indziej. No więc teraz ja chcę coś wiedzieć. - uśmiechnęła się. Dziewczyna która przed chwilą płakała i przywołała straszne wspomnienia teraz jest uśmiechnięta. Podziwiam ją. 
- A co byś chciała wiedzieć? 
- Hymmm nie wiem. Jaki jesteś, czego się boisz, co lubisz? W końcu mogę poznać prawdziwego Rossa Lyncha, a nie "gwiazdę" Rossa Lyncha. - uśmiechnęła się. 
- Boję się? Proooosze Cię.... - powiedziałem, ale uległem pod jej świdrującym spojrzeniem - oj no dobra. Boję się horrorów ale tylko wtedy jeśli sam je oglądam! Lubię szczerość i altruizm. Lubię spędzać czas z przyjaciółmi i rodzeństwem mimo, że to małpy. 
- O wypraszam sobie. - wtrąciła Alex. 
-Mała nie Ty małpa. Rodzeństwo małpy. - zaśmiałem się a ona dołączyła do mnie. 
- Aaaa, no tak. Tu się zgodzę. Dobra kontynuuj. 
- Jaki jestem pytasz? Jestem boski! Piękny, wysportowany, umięśniony na caaaałym ciele - zrobiłem brewki, a przyjaciółka wybuchła perlistym śmiechem. 
- Taaak, a do tego taki skromny.- dorzuciła. 
- Tak to też! hahaha... nie, nie. Żartuje, żartuję.  Myślę, że zdążyłaś już zauważyć, jaki jestem.  Od jakiegoś czasu nieufny. Lubię romantyzm, a szczególnie jeśli chodzi o wyjątkową dziewczynę. Zawsze stanę w obronie przyjaciół i rodziny. Muzyka to tak jakby moja "dziewczyna". Heeeej! Nie śmiej się! Wiem, że to głupie porównanie, ale się nie śmiej.- powiedziałem widząc, że dziewczyna pęka z bezgłośnego śmiechu. 
- Ok, ok, już nie będę. - powiedziała, ale długo nie wytrzymała i znów się roześmiała tym razem na głos. Cudowny dźwięk. 
- Ooooo nie. Pamiętaj, że ja znam twoją słabość. - zaśmiałem się szatańsko i zacząłem podchodzić do leżaka przyjaciółki. 
-O nie! Nie, nie, nie i jeszcze raz NIE! Nie zrobisz tego! 
- Owszem zrobię!- puściłem się biegiem za blondynką, gdy ja dogoniłem co łatwe nie było złapałem ją za biodra i oboje wylądowaliśmy w zielonym żywopłocie. kiedy leżałem na Alex zacząłem ją łaskotać po żebrach, a ta nie wyrabiała ze śmiechem i szamotaniem się. Machała rączkami i w końcu wyszło tak, że i ona łaskotała mnie po żebrach. Nasze ręce zwędrowały pod nasze koszulki i tak oto oboje mieliśmy bezpośredni kontakt ze skórą tej drugiej osoby.  
- Wet za wet, panie Lynch!- krzyknęła dziewczyna ze śmiechem i zaczęła łaskotać mnie tym razem po brzuchu. 
- I Vis-à-vis, panno Mathers!- uczyniłem to samo co ona mi. Naszym wygłupom nie było końca. Turlaliśmy się po trawie łaskocząc się. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się i patrzyliśmy się na siebie. 
- Chyba jeszcze nigdy się tak fajnie nie bawiłam. Nawet z Christianem. - powiedziała patrząc mi w oczy. Ja leżałem na niej, a nasze ręce nie zmieniły położenia. Było naprawdę przyjemnie. 
- I vice versa, panno Mathers. - uśmiechnąłem się do niej. Wow, teraz tak się jej przyglądam i widzę mała dziewczynkę z bladą cera, głębokimi niebieskimi oczkami i pełnymi różowymi usteczkami. Z zapatrzenia obudziło mnie delikatne pociągnięcie za włosy. 
-Wybacz, chciałam tylko wyciągnąć Ci liścia z włosów. - Zaśmiałem się, widząc, że ona też ma ich pełno. Ze liści pełno, nie włosów. 
-Ciekawe skąd one się tam wzięły?- "zamyśliłem" się
- Mnie się pytasz? Nie mam pojęcia. - zaśmiała się i pocałowała mnie w policzek. - Dziękuję za ten cudowny czas, ale mam prośbę. - pokiwałem głową, dając znak aby mówiła dalej. - Czy mógłbyś ze mnie zejść? Jesteś trochę ciężki i coś mi się wbija w plecy. - uśmiechnęła się niewinnie. 
- A tak... jasne. Sory. - zarumieniłem się, wyciągnąłem ręce z pod jej koszulki i wstałem z niej. Pomogłem wstać Alex i razem poszliśmy do domu. 
- Może pooglądamy jakiś film? - zaproponowałem 
- Wiesz, jestem trochę zmęczona. 
- A może pójdziemy do Ciebie i zagram Ci piosenkę która ostatnio napisałem?
- Ooo! Pewnie!- klasnęła w dłonie, po czym złapała mnie za rękę i porwała na górę w stronę swojego pokoju.  Dziewczyna ułożyła się na łóżku i wsłuchiwała się w piosenkę, którą niedawno skończyłem.  Sam nie wiem kiedy, ale dostałem takiej weny, że powstała piosenka.  Śpiewałem jej Stay with me i patrzyłem jak powoli zasypia. Kiedy już myślałem, że śpi odłożyłem jej gitarę i kierowałem się do drzwi. 
- Zostań ze mną dziś. - odwróciłem się w jej stronie po tym jak sennie zacytowała kawałek mojej piosenki. 
-Z przyjemnością. - odpowiedziałem i położyłem się obok blondynki. Położyłem się na boku i objąłem ją ranieniem, a ta wtuliła się w mój tors. Sam nie wiem czemu ale spodobało mi się to. Przytuliłem się do niej mocniej i tak oboje zasnęliśmy.


______________________________

Witajcie, po ponad miesiącu. Wybaczcie, za tak długa przerwę! Obiecujemy, że bez uprzedzenia nigdy więcej takowa się nie zdarzy! Obiecujemy! I proszę nie winić Reni o to, że tak długo nie było rozdziału bo szczerze to ja zawiniłam. 
Teraz łapcie takie coś. Mam nadzieję, że się spodoba, a jeśli nie to mamy nadzieję, że nas o tym poinformujecie. 
Jeszcze raz bardzo przepraszamy kotecki za taka obsuwę. Wybaczycie? 

Pozdrawiamy i życzymy udanych wakacji! :*
Pysiek i Renia! 

6 komentarzy:

  1. Super i ja wybaczam, chociaż się niexle naczekałam.
    Dajcie więcej Maggie i Rikera.
    PS. Zapraszam serdecznie: http://amazing-story-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,hej,hej!
    Wiem długo nie komentowałam ale czytałam i wchodziłam mnóstwo razy podczas waszej nie obecności! Jeżeli chodzi o czy wybaczę.Serio? Ja bez tego bloga życ nie mogę a wy mi tu wyskakujecie że czy wybaczę no oczywiścię że wybaczę wy moje aniołki kochaniutkie :*.
    Jeżeli chodzi o rozdział/......
    To świetny! Tak jak zawsze! xD
    Dajcie moją Riggie (chyba tak to się pisało nie? ) Riker'a i Maggie.
    Oni jako para są świetni.
    A kiedy w poprzednim rozdziale (chyba) xD przeczytałam że całuje się Riker z jakimś plasticznkiem to woda się w mnie gotowała!
    Ja na miejscu mag podeszła bym i wdupiła mu liścia chociaż kocham Rikera.
    Ale takie rzeczy to .....weś xD
    Ja tu wszystko przeżywam xD :D
    Mam nadzieję że następny będzie za niedługo!
    Bo ja tu zawału się na bawie!
    Zauważyłam że cały ten rozdział jest głównie o Rossie i Alex.....
    To może następny będzie z większością Rikera i Maggie.
    I tak na zmianę!
    :D Przemyślcie mój pomysł :)
    Mam nadzieję że następny rozdział będzie szybciej,bo jak nie.....TO wpadne do Wrocławia i będe szukac Renatki po całym tym mieście z patelnią! Ponieważ nie wiem gdzie mieszka Pysiek xD Więc no Rentako strzeż się i piszcie mi rozdział i przemyślcie moją propozycję mam nadzieję że będzie wam się chciało odczytac ten komentarz i odpiszecie mi OBIE! :D Hihihihi dobra musze kończyc ponieważ idę jeśc budyn.
    Kocham was! Pozdrawiam! :*
    Ps.Czy u was też jest taka brzydka pogoda? :* Kocham :* Nicola :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooojej :D cały komentarz czytałam z uśmiechem na ustach :) spokojnie Riggi nie zginie. Będzie jej pełno, zobaczysz już niedługo ;) co do miejsca zamieszkania, to nieistotne. Pogoda? Serio xD u mnie nie jest tak źle. W dzień upał potworny, a wieczorami burze :)

      Usuń
    2. Aaaa jestem z siebie dumna, bo przeczytałam do samego końca :D Riggi będzie na pewno :D Patrycja mieszka na zadupiu, to Ci mogę powiedzieć :D Nawet paczka wysłana priorytetem nie przyszła do niej na czas o_O Pogoda? Umieram! Gorąco strasznieee, czasem pokropi deszczyk :D
      Ja Ciebie też kocham <3 Jak wszystkich innych czytelników tego bloga :D

      Usuń
  3. Świetny rozdział :) Przy okazji nominowałam cię do LBA.
    Szczegóły: http://amazing-story-r5.blogspot.com/2014/08/lba.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie następny rozdzialik>? :*

    OdpowiedzUsuń