~Narrator~
-Uważaj! - Krzyknął ktoś za Maggie i brunetka zaraz po
tym została popchnięta jednocześnie uratowana przed piratem drogowym. Odwróciła
się i zobaczyła swoja przyjaciółkę czołgająca się w jej stronę.
- Alex! Alex nic Ci nie jest?- Zapytała z troską w głosie
widząc blondynkę z rozwalonym łukiem brwiowym.
-Nie spokojnie. Zagoi się, z reszta bywało gorzej nie? - Szesnastolatka
zaśmiała się cicho chcąc, choć trochę rozładować napięcie.- Mniejsza o mnie.
Ty! Jak się czujesz? Czemu wybiegłaś z imprezy, myślałam, że dobrze się bawisz?
- Mówiła z troską w głosie, jednak blondynce odpowiadała głucha cisza.- Mag?
Ej, co się stało?
-Myślałam, że coś.... Że ona mnie, że będzie dobrze... W
końcu będzie dobrze, a wyszło jak zwykle. Widziałam, jak.... - Dziewczyna coraz
bardziej zachodziła się płaczem.
-Co? Sorry, ale nic nie zrozumiałam. Spokojnie opowiedz,
co się stało! - Powiedziała blondynka i objęła przyjaciółkę ramieniem.
- Jak wróciłam z toalety widziałam chłopców jak tańczyli
w samych bokserkach na stole.....
- Hahahaha tak, widziałam to i myślałam ze wybuchnę
śmiechem. Skisłam normalnie. - Alex zaśmiała się, jednak ucichła spotykając się
z groźnym spojrzeniem brunetki. - Sorry. Kontynuuj.
- No wiec po nieudanej próbie ściągnięcia ich z mebla
odwróciłam się i chciałam iść do Ciebie, ale wtedy zobaczyłam jego całującego
się z jakimś pustakiem.
-Kogo "jego"? - Szesnastolatka dalej nic nie rozumiała,
chociaż zaczęła się domyślać. - Czeeeeeeeeekaj chwile! Rikera tak? - Brunetka
przytaknęła potwierdzająco głową i zaczęła opowiadać dalej.
-Myślałam, ze on coś do mnie czuje, że może będziemy
razem, że pokochał mnie tak samo jak ja jego. Bo w końcu dzisiaj przez cały
dzień nie zachowywaliśmy się jak przyjaciele. Nawet zabrał mi wczoraj telefon
jak byliśmy na plaży i powiedział, że albo go pocałuje albo urządzenie poleci
do wody.- na samo wspomnienie tego wydarzenia dziewczyna uśmiechnęła się
promiennie, lecz chwile po tym ten uśmiech znów zakrył potok łez. - Na imprezie
tańczyliśmy i nawet się całowaliśmy.
-Sorry, że Ci przerywam, ale wiesz ze sceny wszystko było
idealnie widać. Posłuchaj mnie mała, przecież on się upił. Jak my się bawiłyśmy
razem to ten poił się alkoholem. - Blondynka próbowała w jakiś sposób
usprawiedliwić przyjaciela
- A Ty niby skąd to wiesz, co? Przestań go
usprawiedliwiać!- Maggie podniosła się z ziemi i coraz bardziej podnosiła głos.
- Nie podnoś na mnie głosu ok?! Rozmawiałam z Rossem i mi
opowiadał!
-Przepraszam. Masz racje A bardzo dramatyzuje. Po prostu
zraniło mnie to i tyle.
-Dobra, nie ważne. Chodź wracamy, bo chce mi się spać. - Blondynka
podniosła się z ziemi i razem z przyjaciółka udali się do domku. Zaraz po
przyjściu do domu poszły do pokoi spać.
~ Piec godzin
później~
Kolejny piękny słoneczny dzień w Los Angeles. Miasto już
tętniło życiem, a na obrzeżach miasta nasi bohaterowie budzili się z okropnym
bólem głowy i wielkim pragnieniem, które potocznie zwie się kacem.
Pierwsi obudzili się Rydel i Ellington. Oboje udali się
do kuchni i nie zamieniając ze sobą słowa robili śniadanie.
-Delly posłuchaj ja tak nie mogę! Przepraszam Cię Za to
co powiedziałem, nie chciałem, żeby tak wyszło. Proszę wybacz. To boli, kiedy
widzę Cie, a Ty się do mnie nie uśmiechniesz. To boli, kiedy przechodzisz obok
mnie obojętnie udając, że mnie nie znasz. To boli, kiedy odzywasz się do
mnie tylko służbowo. - Chłopak mówił to z coraz większym żalem w glosie.
-Mnie tez to boli Ell. Ale boli mnie tez to, że
ciągle naskakujesz tak na Matta! Przestań w końcu to robić! Śmieszne jest tu
to, że nienawidzę Cię za to, ale jednocześnie tak strasznie lubie!- Pinki
wtuliła się w przyjaciela, a on w nią.
- Proszę powiedz to jedno słowo. - Wyszeptał w jej włosy
- wybaczam.- Odszepnęła mu prosto do ucha. Znów pogodzeni
przyjaciele dokończyli robić śniadanie dla wszystkich. Teraz sztywna atmosfera
odeszła w dal, znów zachowywali się jak dawniej.
Dwadzieścia minut później przy stole byli praktycznie
wszyscy. Brakowało jedynie Smith i Marshall.
-Mag, Alex schodźcie już! Śniadanie czeka! - Krzyknął
Rocky i zaraz na schodach pojawiła się brunetka, a za nią jej przyjaciółka.
- Boże kochany, co wam się stało?! - Krzyknęli wszyscy,
przestraszeni ich wyglądem. Teraz wyglądały jeszcze gorzej. Maggi miała
rozdarte łokcie i kolana, a Alex rozcięty luk brwiowy i pozdzierane kolana.
- Eeee to nic takiego! - Alex wyminęła przyjaciół i
zabrała się za jedzenie.
-Jak nic takiego?! Patrz się na swoja buźkę! - Powiedział
Ross i otarł blondynce zaschnięta krew.
- Daj spokój. Bywało gorzej. Dobra jestem strasznie głodna.
Jedzmy! - jak powiedziała wszyscy tak zrobili. Gdy przy stole była prowadzona
żwawa konwersacja, jedna osoba milczała. Ta osoba była
owa brunetka.
-Maggie, a Ty, co tak cichutko siedzisz?- Zauważył Riker
i złapał dziewczynę za rękę.
-Nie Twój zakichany interes! - Burknęła i cofnęła dłoń.-
Nie jestem już głodna. Wychodzę!
-Mag ale zaraz będziemy wracać do domu. - Zawołał za nią
Ellington
-Poradzę sobie. - Dziewczyna wyszła pozostawiając prawie
wszystkich zaszokowanych jej złym humorem.
-Riker, powinieneś za nią iść. Powinniście porozmawiać.
-Alex nakłaniała przyjaciela. Blondyn popatrzył na nią niezrozumiale, ale po
chwili również wyszedł
.
~Riker~
O co chodziło Mag? O co chodziło Alex? Czemu akurat to ja
mam iść za nią? Czemu musimy porozmawiać? Czy coś się wczoraj na imprezie
wydarzyło? Zrobiłem coś nie tak?
Idąc tak i rozmyślając zauważyłem brunetkę siedząca pod
palma przy wyjściu z plaży, nawet się nie zastanawiając pobiegłem w jej stronę.
-Mag! Jak dobrze Cię widzieć? Szukałem Cię!
- Weź odejdź, co? Idź do tego plastika. -Odburknęła i
nadal wpatrywała się w fale oceanu
-Ok, nie lubię kapryśnych panien, po prostu wal prosto z
mostu. Powiedz, co jest nie tak, przywal mi, ale błagam nie karz mi się
domyślać.
-Chcesz wiedzieć, co jest?! TY jesteś! Ty i ten plastik,
z którym się lizałeś na moich urodzinach! - Mówiła, a właściwie krzyczała
wstając z piasku. - A z resztą... Co ja się unoszę? Twoje życie, możesz sobie robić,
co chcesz tylko tym razem ja Cie proszę żebyś Ty nie kazał mi się domyślać, co
jest po miedzy nami. Całujesz mnie, przytulasz, trzymasz za rękę, ROBISZ MI
NADZIEJE, a później robisz to z inna. Mam dość takiego czegoś, mam dość
użalania się nad sobą, ale niestety inaczej nie potrafię skoro historia na
okrągło się powtarza! - Zrezygnowana z powrotem usiadła, a ja zaszokowany tuż
obok niej.
-Mag ja byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię. Też nie
wiem dokładnie, co jest po miedzy nami. Wiem, ze nie jesteś mi obojętna i że
nie jesteś tylko moja przyjaciółka.... Nie wiem dokładnie, co czuje. Teraz
proszę Cie tylko o wybaczenie skoro naprawdę zabolał Cie ten widok.
-Nie coś ty, w ogóle mnie nie zabolał, całujesz się na
MOICH urodzinach z jakąś typiarą, no, ale dobra wracając, sama nie wiem czemu
aż tak bardzo i czemu aż tak to przyjęłam. Ja tez Cię przepraszam za te moje
"kaprysy" - powiedziała z kwaśnym uśmiechem robiąc cudzysłów w
powietrzu.
-Oni pojechali już do domu, to, co my tez wracamy? Co
Smith, to, co powiesz na dluuuuuuuuugi spacerek do domu? - Dokuczałem jej,
chciałem ją, choć trochę rozbawić choćby swoją głupota
-A ja na to jak na lato Lynch. - Wystawiła mi język i
ruszyła na przód.
~Maggie~
-Moooooooje noogi! - Marudziłam już tak chyba z
piętnaście minut. -Riker... Riker? RIKER!! - Wrzasnęłam mu do ucha, a ten
zdenerwowany zapytał
-Co Maggie, co?!
-Daleko jeszcze? - Zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Nie....
-Daleko jeszcze?
-Nie! - Blondynek stawał się coraz bardziej podenerwowany.
Skąd wiem? Ach ta zdradziecka żyłka na szyi i czerwony kolor na policzkach
-Daleko jeszcze?
-TAK MAG! TAK DALEKO!
-Ale moje nogi.. - Powiedziałam smutna. Wtedy
blondyn kucnął przede mną, żebym mogła wskoczyć na jego plecy i tak
właśnie minęła nam droga na przystanek. Stamtąd łapaliśmy już stopa. Z początku
nikt nie raczył zatrzymać auta, ale po dłuższej chwili zatrzymała się
czarna Audi Q7 . Przednie szyby się otworzyły, a tam zauważyliśmy.... Ciocie
Anne?
-Anna? A co Ty tu robisz? - Zapytałam
zdezorientowana
- Alex powiedziała, że pewnie wracacie pieszo, a z
racji tego, że robi się późno i mieszkamy na drugim końcu miasta
pomyślałam, że po was wpadnę, a teraz wskakujcie. - Jak kobieta rozkazała tak
zrobiliśmy. Droga minęła nam spokojnie. Kiedy jednak weszliśmy do budynku
zobaczyliśmy przyjaciół oblegających kanapę jednak było widać, że są czymś
zdenerwowani. Gorączkowo wpatrywali się w monitor laptopa Matta.
- Cooooo jest? - Przeciągnęłam ostatnia samogłoskę z
niepewnością w glosie. Razem z Rikerem podeszliśmy do komputera i zerknęliśmy
na niego. Jedyne, co teraz nasuwało mi się namysł to właśnie to, że to są chyba
jakieś jaja! Ukryta kamera czy co?! Chciałam coś powiedzieć, jednak mój
towarzysz wyjął mi to po prostu z ust.
- O ja pier**le!
___________
Jejku.... Jest mi strasznie wstyd i smutno. Strasznie was
zaniedbałyśmy i bloga również, ale błagam spróbujcie zrozumieć. Koniec roku
szkolnego i trzeba popoprawiać oceny. Ja na szczęście mam juz spokój, jeszcze
pozostaje czekać na nasza kochana Renie <3.
Mam nadzieje, ze wam sie spodoba, a jak nie to ... Nie
wiem. Po prostu wtedy wyraźcie swoja SZCZERA opinie. Jeśli macie jakieś uwagi, zastrzeżenia,
prośby czy co kolwiek to śmiało pisać w komach, na gg albo e-mail.
Pozdrawiamy Pysiek i Renia :*